Otwockie Maluszki. Część I: czarne blachy WFA

Otwock

Z moich archiwów...

Witam Was ponownie! Fotografowaniem wozów zajmuje się ładne parę lat i moje zbiory są całkiem spore. Pragnę podzielić się nimi z Wami i liczę, że się spodobają. Zapraszam do oglądania! :)

A więc zaczynamy. Przytoczę słowa jednej piosenki, myślę, że wszystkim znanej:

I tak płynie czas, nie dogania nas 
w każdym z nas czas, zatrzymuje się nie raz
otoczeni sprzętem, upaleni skrętem, nagrywamy tę piosenkę
łączymy style, mieszamy gatunki, jak na imprezie trunki, robimy miksa...

Te słowa wszystko o nas mówią. O nas, miłośnikach i jednocześnie fotografach. Czas leci swoim rytmem, jednakże gdy zobaczymy na swojej drodze klasyka, na chwilę się zatrzymuje. Nic innego się nie liczy, wchodzimy w swoistą kontemplację i nic Nas z niej nie wyrwie. Jesteśmy "otoczeni sprzętem" (aparatem) i "upaleni skrętem" (uczucie radości na widok klasyka), "nagrywamy tę piosenkę" (siekamy fotę), a następnie łączymy swoje zbiory i... właśnie, robimy miksa :D

A więc Mix nr 1 pt.

Otwockie Maluszki. Część I: czarne blachy WFA.

Jedziem z tym śledziem od najniższego numeru do najwyższego:

Maluszek nr 1: Jechałem sobie rowerem po Otwocku i przemknął mi ni stąd, ni zowąd przez skrzyżowanie. I to był mój jedyny raz, kiedy go widziałem. Pewnie dziadek z babcią zajechali do cioci na imieniny albo po prostu trzymają swój skarb w klimatycznym garażu :)


Maluszek nr 2: Śliczny Town mojego eks-sąsiada. 44 kafle na szafie, zero rudej suki. Jeździ nim zawsze w piątki około godziny 13 do Biedrunki i nie zawodzi. Kupił go w tym samym czasie co mój ojciec (oba były identyczne, czyli czerwone Towny z 1998 w Standardzie), więc "zza tujek patsyły na siebie dwa Maluski", jak to mówił. Teraz jest bardzo podobny widok, bowiem teraz patrzy na niego mój obecny Maluszek, również czerwony Town :)


Maluszek nr 3: Nasz były. Od niego wszystko się zaczęło. Jak każdy Polak, na Maluchu nauczyłem się jeździć samochodem. Miałem z 8 lat, cudowne to były czasy. Pokochałem Go jak żadnego innego, lecz chęć ojca co do zmiany auta była silniejsza i nic nie mogłem poradzić. Mimo moich płaczów i błagań, sprzedał go w 2004 za 3300zł i zastąpił go Lanos. Najlepsze jest to, że ojciec myślał, że mi po 3 dniach przejdzie "żałoba". A mi przez 10 lat nie przeszło i w końcu spełniłem swoje marzenie, kupując wręcz identyczny egzemplarz :)




Maluszek nr 4: Tym jeździ babka z Wólki. Krótko o nim: podkarcony, niepasujące do Eleganta pomarańczowe migacze, brzydkie lusterko, robione progi (standard), tuning w postaci przekręconego znaczka. Ale czarne blachy na wielki plus. Technicznie z nim nie za bardzo, bo spotkałem go kiedyś w centrum Otwocka z odpadniętym kołem :D


Maluszek nr 5: Najładniejszy FL w mieście, zdecydowanie. O ile ja nie mam nigdy szczęścia żeby mu się bliżej przyjrzeć (tylko jedną fotę strzeliłem kiedyś na szybko), to mój dziadek spotyka go za każdym swoim wypadem na miasto. Nawet gadał z właścicielem, który nie jest tzw. "grzybem", a ok. 40-letnim facetem. Maluszkiem jeździ, bo lubi i nie chce innego auta. Po prostu. I chwała za taką postawę!


Maluszek nr 6: Tak, I like it. Jeszcze niedawno obiekt moich starań. Rok temu miał nabite zaledwie 13 kafli i był zdrowiutki, lecz bardzo zasyfiony. Obecnie ma już ponad 30 tysięcy i jest jeszcze brudniejszy. Podejrzewam, że on nowości nie myty. W sumie to zaleta, bo "częste mycie skraca życie", co nie? Latem wrzucałem mu karteczki z chęcią kupna, ale właścicielka systematycznie je wywalała. Najwidoczniej jest nadal potrzebny. Oby nie zawodził!


Maluszek nr 7: A o tym to wiele nie powiem. Kiedyś jadąc motorem widziałem go pod wiatą w Śródborowie, no i raz pod Biedronką. Niczym się nie wyróżnia, zwykły bądź niezwykły Elegant. Niemniej warty pokazania i zaksięgowania.


Maluszek nr 8: Własność pani Eli, instruktorki prawa jazdy. Niestety, nie uczyła mnie, więc nie miałem przyjemności bliższego obcowania z jej Maluchami. Tak, Maluchami, bo to nie jej jedyny. Wiadomo mi, że ma przynajmniej 3 albo i więcej. Ale ten najciekawszy i chyba jej "pieścidełko", bo jeździ nim rzadko. Często męczy innego, niebieskiego Eleganta, już na białych taflach.


Maluszek nr 9: Niekwestionowany lider w kategorii "Najlepsze otwockie dziadkowozy". Przebija nawet karczewskie. Jego epickość nie zna granic. Można powiedzieć, piękno brzydoty. W okresie letnim właściciel parkuje przed klubem Smok i sprzedaje co mu w sadzie wyrosło, czyli gruchy, śliwunie i pozostałe pospolite owoce. Aż mnie korci, żeby kupić z niego kilo jabłek dla babci na szarlotkę, a przy okazji oblukać go lepiej. Bo jest na co :)


Maluszek nr 10: Kolejny ładny (!) Elegant, chociaż standardowe naprawy już ma już za sobą. Często go widuję pod cmentarzem w Otwocku i zapewne na trasie Cmentarz-Dom nabił te 40 tysiaków przebiegu całkowitego. Właściciela jak na razie nie znam, ale musi to być starsza pani jeżdżąca "pogadać" z bliskimi z tamtego świata. Albo pan, zresztą czy to ważne? Maluch jest ważny :)


Maluszek nr 11: I na koniec na swój sposób piękny FLik. Pozdrawiam właścicielkę, bardzo miłą panią, która widząc moje zainteresowanie jej pojazdem rzekła, że kiedyś będzie go sprzedawać i żeby się pytać co jakiś czas. Niestety, już zakupiłem sobie. I uważam, że nie powinna sprzedawać, a jeździć nim do końca. I pod żadnym pozorom nie oddawać wnukom na pole!

CDN & Coming Soon. 

Zdjęcia: Michał Bakuła

3 komentarze:

Maciej Rosłoniec pisze...

Niesamowity wpis MB! I te historie Maluszków i ich właścicieli. Nie mogę się zdecydować, który najładniejszy. W każdym razie czerwony kolor jest chyba najbardziej klasycznym kolorem, jaki 126p może mieć. WFA 769D i WFA 013H są też niezłe. Palce lizać. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego Twojej relacji.

Unknown pisze...

Dzięki bardzo! I tak moim zdaniem najlepsze Maluchy pochodzą z Karczewa, więc o nich będzie następny mix :D

Weronika pisze...

Super ciekawe informacje