I'm Plastic (with black plates), it's fantastic!

Człowiek mający jakąś pasję czasami nie wie, jak bardzo szeroko może ją rozwijać. U mnie wiadomo, zawsze były samochody i motocykle. Jeszcze za dzieciaka przeniosłem swoje zainteresowania bardziej na klasyczną stronę motoryzacji. Kolejnym etapem było robienie zdjęć, by z czasem trafić tutaj i przelewać swoje wrażenia na ekran komputera. I zawsze, ale to zawsze skupiałem się na dużych ilościach chromu czy, wręcz kontrastowo, mchu. Do czasu...
Kilka miesięcy temu dostałem zaproszenie dołączenia do grupy pasjonatów czarnych tablic rejestracyjnych. Od tej pory moje regularne polowania po stolicy nabrały nowego charakteru. Oczy błądziły po osiedlach i podwórkach, rozglądając się wokoło nie tylko za kanciastymi kształtami klasyków, ale również... stuprocentowymi Plastikami, by automatycznie skierować wzrok na przedni zderzak lub tylną klapę. Tak, na miejsce tablicy rejestracyjnej. A gdy czarny numer znajdzie się na jakimś niespotykanym wozie z końcówki lat 90 (albo nawet początku 2000), fejm się zwiększa, prawie przekraczając granicę osiąganą przy znalezieniu wrastającego i spatynowanego oldtimera. Może to dziwne, ale prawdziwe. Koledzy z grupy mnie wciągnęli i teraz focę legalne plastiki, na które Wy kichacie. Ale jednak urok czarnej blaszki całkowicie zmienia obraz takiego wozu, czyniąc go paradoksalnym i jednocześnie intrygującym.
Miastem-Władcą pod względem czarnych tablic jest według powszechnej opinii Łódź. Tam osoby będące na głodzie w kilka minut znajdą to, czego pożądają. Czyli np. prawie nieznanego u nas Opla Campo, Mazdę 323 po liftingu z 2000 roku, masę Octavii, Audiolek, Beemek z końcówki lat 90 również w limitowanych wersjach. Tak w koło Macieju, nie wyliczając wszystkiego. Moim zadaniem, jak i innych wysłanników w terenie, jest zbliżenie Warszawy do rangi osiągniętej przez Łódź. I chociaż będzie bardzo trudno, może kiedyś, za x lat, kto wie....
Jak się domyślacie, w miksie dzisiaj Wam zapodam garść autek, które można uznać za ciekawe pod warunkiem obecności czarnej tablicy. Nie spodziewajcie się starszych niż lata 90. Takowych jest masa,  choć zdarzą się wyjątki. Nie będzie też takich oczywistek jak Lanosy bądź Seicenta, których jest więcej na czarnych niż na białych. Zatem cofnijmy się o 15 lat (!), kiedy to w obieg weszły Białasy. Ale zleciało...
Proboszcz. Po Warszawie jeździ jeszcze Nissan 100NX na tych numerach. Oba CACy, niegdyś obowiązkowy model na plakacie w pokoju każdego nastolatka.
Neon, bodajże Dodge.
Czasami coś się powtórzy, jak ta Fourgonette. Btw, Marcinie, numery z Konstancina.
Znane z rajdów Stada Baranów, a obok mnie wrasta białe na płockich. Również Konstancin (WFF).
Cztery Piętnastki na mojej Osiemnastce.
Daaaleko przyjezdny Słoik.
Jak Scenic, to tylko poliftowy. Wcześniejszych jest sporo.
Na pewno ich mniej niż Nubir.
Baleniaków też niedosyt, szczególnie poliftowych. Bodajże trzecie znane w całej Polsce na czarnych.
Gratki za zaawansowany poziom zwężenia.
Arosę mam tylko jedną, za to sztukę znalezienia Lupo wykonał tylko nasz Marcin z OPCW, czego mu cholernie zazdroszczę :)
Altima, czyt. amerykańska Almera.
Forma (Samara sedan), druga w Wawie i pierwsza na miejscowych numerach.
 Windstar drugiej generacji.
Rover Metro 114 GTA. Inwalida o wyjątkowym zacięciu do szarżowania!
Tyle razy pokazywany, że już nudny.
Accent Dwójka zadebiutował w 1999 roku, sedan pewnie minimalnie później.
Sedana ciężko złapać, co dopiero kombi.
Wciąż nie mamy ostatniej Celiki, produkowanej od '99.
Yugo, the richest version.
Nie znam innego, więc powtórzę.
Dotychczas zanotowałem 3 takie Kamerki.
Pełno mamy Warczyburgów, ale na kwadracie?
Do niedawna rarytas, teraz coraz częściej wypływają. W Wawie odhaczyłem cztery sztuki, w tym jedną z Inowrocławia (BCW).
Sedanów i hatchbacków pełno, tego nie.
Horizona to na białych z drugiej strony nie kojarzę.
Gjaaa.
Jeden z dwóch, polifta nie uświadczymy.
O dziwo Omeg się nie spotyka.
Jednak ktoś ma w poważaniu obelgi i wyzwiska na temat swojego wozu i od nowości jeździ Multiplą.
Dodż Interprid, Rozpoczęcie YW.
305tka, chociaż tablice z Żyrardowa, rok 2000.
 Lewa w Górę. LW to właśnie Łódź.
O, jest otwocczanin. Bo drugiego nie kojarzę.
Był i się zmył.
To nie Polonez, a FSO Polski. Takie określenie stosowano w 1978 roku jeszcze zanim wymyślono nazwę Polonez. Tak też nazywały się egzemplarze eksportowe.
Efekt boomu na amerykańce w latach 90.
Ogólnie jakoś mało ich przetrwało.
A to ciekawe.
Świeże LDV.
Trzecia Sentra w coupecie.
Skoda Spartak prosto z garażu.
Znam tylko tego i na toruńskich TYT jeżdżącego po stolicy.
Ależ to ma klekot.
Co by nie mówić, warto czasem zabłądzić w lesie.
Wszędzie chyba już ją widzieli. Niestety zniknęła nie wiadomo gdzie.
Przy starych cenach paliw bardziej się opłacało mieć V8 by USA.
Outback!
Standardowo, po lifcie. Stąd tu trafia.
Czemu teraz nie oferują takich kolorów?
XR2i!
Łódź ma wszystkie Polówki, oprócz właśnie Jedynki.
Niby flaki z olejem i same na białych. Poza tym.
Gdzieś w Poznaniu ktoś ustrzelił W220. Serio!
Wóz sam w sobie jest rzadki.
Ach te dawne zajawki sportowymi Civikami.
Teraz Piątka najlepszych. Nawet Łódź nie ma Nosorożca, a zawstydził ich mały, zapyziały Otwock!
Znane są bodajże cztery w całej Polsce.
Gdy wypłynęło Campo, ja odpowiedziałem Hiluxem.
Oldsmobile Cutlass Supreme Coupe. Zbędna jest dygresja.
Kipi bogactwem i splendorem młodego mieszkańca podwarszawskiego Piaseczna.
Teraz krótki test poprawnego działania wzroku. Dlaczego to nie Clio po liftingu?
Znajdź trzy różnice. Jedną już znasz.
Wyszło długo, lecz postanowiłem spróbować wprowadzić coś nowego. Niecodziennego, z innej beczki. Czy zaciekawiło, to już Wasz gust. Przyznaję się, że pasja czarnych tablic mocno mnie zaraziła, może przeniosę to na innych.


Miejsce: Warszawa, Otwock, Karczew, Józefów, Wiązowna, Mińsk Mazowiecki
Zdjęcia: Michał Bakuła