Karczewskie Maluszki

Karczew

Czy ktoś mówił, że w Karczewie robią kiełbasy z psów i kabanosy z kotów? Mówi tak każdy otwocczanin, śmiejąc się pod nosem. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale każda plotka skądś się musiała wziąć. Jednak moim zdaniem ludzie naprawdę przesadzają, mianowicie co sobotę kupuję na bazarze pyszną kiszkę od bardzo miłej pani. Nawiasem mówiąc, rodowitej Karczewianki, która sprzedaje i rozsławia wyroby z miasta swoich przodków. I ani razu się nie zawiodłem co do jakości karczewskiego mięsa. Ludzie są podli, szkalując to malownicze miasteczko za Wielką Rurą, ale ja otwarcie mówię, że do nich nie należę. Zawsze zahaczam o Karczew, gdy urządzam przejażdżkę, bo to miasto ma wiele pięknych cech krajobrazu. Skupimy się na jednej cesze, czyli śmigających po cholernie dziurawych karczewskich drogach Maluchach. Każdy z nich ma oddzielną, skrywaną tajemnicę, i dlatego są one dużo ciekawsze od otwockich egzemplarzy. A może ten klimat w Karczewiu tak na nie podziałał? Przenieśmy się więc Tam, oglądając kolejny mix :)

Zacznijmy od tych mniej ciekawszych, a jednocześnie też ciekawych. Czyli numery WFY.

Maluszek nr 1: Elegancik z Ługów w bardzo intrygującym i, żeby nie przekląć, przyciągającym oczy kolorze.   Z moich badań wynika, że to jedyny egzemplarz na terenie powiatu w takim malowaniu. Ale właściciel zdaje się tego nie doceniać, bo nawet podsufitki nie skleił. Dobrze przynajmniej, że żaden małolat nie będzie mu skakał po dachu, bo wstęp na parking surowo wzbroniony i hardy stróż kijem popędzi!


Maluszek nr 2: Drugi obywatel podkarczewskiego osiedla. Całkież przyzwoity on był i również zagrzewał miejsce na strzeżonym parkingu. Mówię "był", bo zniknął niedawno po tym, jak za okienkiem pojawiła się karteczka. Niech służy, amen*.


Maluszek nr 3: Żeby nie wyliczać, kolejny osiedlowy parkingowiec. Coś te Ługi Maluchami stoją. I to nie jedyne, są jeszcze dwa na białych blachach. Ale bez OT. FLik widać, że uszanowany, z mega-teskowymi kołpaczkami, które dodają mu dziadkowego uroku. Wciąż czekam i wyczekuję momentu, gdy wyruszy z parkingu do ludzi :)


Maluszek nr 4: Natrafiłem na niego bardzo niedawno podczas przejażdżki motorem. Bez namysłu stanąłem i zrobiłem mu sesję, bo myślałem, że wszystkie Karczewiaki już zaksięgowane. A tu taka niespodziewanka! Pogadałem z właścicielem, który obecnie używa go tylko do relaksacyjnych przejażdżek. A przy ładnej pogodzie traktuje go jako pomagiera w robocie, który dowozi do poszczególnych domów, gdzie potrzebna interwencja hydraulika/murarza/fachowca/dachowca/klepkarza (niepotrzebne skreślić). Widać ma nie tylko fach do przykręcania rurek, ale i do dbania o samochód!


Maluszek nr 5: Mój niekwestionowany lider, jeśli chodzi o Maluchy z całego powiatu, jak nie województwa! Coś pięknego, skazy jakiekolwiek tu nie występują. IDEAŁ. Silnikowo też, bo ma nabite ledwo 24 tysiaki. Przyznam się bez bicia, że nawet mój taki nie jest :) Jeśli ktoś chce go ujrzeć na własne oczy, niech koczuje przy markecie na Ługach w każdą niedzielę około godziny 12. Często tam zajeżdża po kościele i jest chwila na uciechę oczu. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał o sprzedaż. Nic z tego, panie kolego! 


I przechodzimy do WSTrójki:

Maluszek nr 6: Nie dziadkowóz, a babciowóz. I chyba to właśnie ona musiała mu robić zaprawki, które na swój piękny sposób szpecą tył. Pokazuję przód, bo nie chcecie tego widzieć. Ale o to chodzi w takich egzemplarzach, prawdaż? I jeszcze jedno mnie zastanawia: czemu siedzenie pasażera, niesiedziane przypuśćmy jakieś 15 lat, ma zagłówek, a kierowca już nie ma takiego udogodnienia? To jest jazda na chartkorze!


Maluszek nr 7: (Prawie) wierna kopia poprzednika, tyle że w weselszej żółci. Bazarowiec: wywalone siedzenie pasażera, wór kartofli na jego miejscu, koc na kanapie i kołpaki z dużym podobieństwem pochodzenia z miejsca, obok którego stoi. Oprócz jednego, tego skodowskiego z tyłu. No i znowu profesjonalne wyklepanie, tym razem tylnego słupka, którego też nie chcecie oglądać. Podoba się? Lajkujcie! :)


Maluszek nr 8: I znowu na koniec, można rzecz, nierealny do znalezienia Elegant. Ale nie dla mnie :) Jestem w szoku, jak on się uchował, zwłaszcza że jest z najgorszego rocznika Małego Fiata, czytaj 1995/96. Myślę, że nie będę powtarzał tego, co mówiłem przy czerwonym WFY, bo oba egzemplarze to ukoronowanie świetności karczewskich Maluchów. Świetności pięknej, jak i pięknej inaczej. W stolicy powiatu takich nie doświadczymy. Może czas myśleć o wyemigrowaniu? :D


Oprócz tych informuję, że jest jeszcze jeden obywatel Ługów na numerach WST, lecz zamieszczę go, jak zrobię lepsze zdjęcie niż byle jakie z daleka. CDN.

Zdjęcia: Michał Bakuła

Brak komentarzy: