1960-1971 FSC Star 25 Strażacki

Dziś ostatnia sobota wakacji (niestety z nieprzewidywanych wcześniej przyczyn i dla mnie jako studenta), więc postanowiłem gdzieś ruszyć poza obręb Mazowsza, tak po prostu. By się wyciszyć, pobyć gdzie indziej, porozmawiać przez chwilę z Bogiem w jakimś otoczonym religijnym kultem miejscu. W Częstochowie bywam aż za często, dlatego wybrałem piękną Bazylikę w Starym Licheniu. Budowla o monumentalnych rozmiarach, wybudowana na wzór Rzymskiej pod patronatem Świętego Piotra, robi ogromne wrażenie i zachęca nie tylko do zerknięcia weń, ale i spaceru wokół perfekcyjnie utrzymanych ogrodów. Tak też zrobiłem i po zakończeniu południowej Mszy Świętej mimo deszczu spokojnym tempem podziwiałem dziesiątki lilii wodnych przy fontannie czy wystrzyżone do równa żywopłoty. Gdy wyszedłem poza bramę z zamiarem kupienia lodów, rzucił mi się w oczy maźnięty wszędzie srebrzanką Escort z trzema pielgrzymami zaawansowanego wieku, będącymi mieszkańcami Mogilna. Niby godzina drogi, ale i tak podziwiam chęci starszych ludzi, by nawiedzić Matkę Bożą w takim pięknym miejscu :)
Ale temat główny postu odnosi się do położonej kilkaset metrów od Bazyliki Ochotniczej Straży Pożarnej, która jako zewnętrzny eksponat wystawiła swój dawny tabor. Każde strażackie koszary miały na stanie kiedyś Starego Stara 25 i rozumiem, że przy bojowo wyposażonych sprzętach współczesnych nie mają co nawet stać, ale wybita szyba, przebita opona lub dziura w drzwiach powinny zostać zreperowane. Wprawdzie eksponat ma przyciągać, nie straszyć. Chociaż co tydzień ktoś powinien go obejść i sprawdzić, umyć, podpompować koła, cokolwiek. Komu by zaszkodziło?
Puszcza oczko? Nie. Przymyka, przytłoczony niegodziwym traktowaniem.
Emblemat się ostał. Jeszcze.


Więcej w Licheniu nie nałapałem ciekawostek, bo byłem tam kilka godzin. A dzięki naszymi gładkim i drogim (?) autostradom droga powrotna zajęła mi 2,5 godziny, co przy dystansie 260 kilometrów zleciało błyskawicznie. Ale wracamy na szare Mazowsze i do nauki, skoro chciało się chorować w czerwcu...
But keep calm. Wpisy będą, muszę czasami zrobić przerwę :)

Miejsce: Licheń Stary, Województwo Wielkopolskie
Zdjęcia: Michał Bakuła

1983-1987 Honda Civic Mk.III

Honda tą generacją zapoczątkowała erę charakterystycznych małych kombi będących modelami trzydrzwiowymi popularnego Civika. Z takiej koncepcji zrezygnowała dopiero w 1996 roku wraz z debiutem szóstego wcielenia, której najbardziej sportowa wersja nadwozia już miała pochyloną tylną szybę. Ale to nie to samo.... Zobaczcie, ile jakie wozy kiedyś najczęściej tuningowano na różne sposoby. Właśnie 3d vel kombi Civiki!
Przyznajcie, że za czasów młodych i głupich siusiaków chcieliście taką Hondę ze zderzakami do asfaltu i alumami wielkości kół od traktora, doliczając ognie na drzwiach. No kto nie marzył, z dziecięcą fantazją... :)
OSM. Hmmm.. Otwocka Spółdzielnia Mieszkaniowa, Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska, Ośrodek Szkolenia Motorowego... I tak dalej. Maków Mazowiecki (dawne ostrołęckie), lata '90-'97.

Miejsce: Warszawa Bielany
Zdjęcia: Michał Bakuła

1965 Volvo P121 Amazon Coupe

Volvo modelem Amazon wprowadziło nowe standardy w zakresie bezpieczeństwa, zamieszczając w nim jako wyposażenie seryjne pierwsze na świecie trzypunktowe pasy. A warto zwrócić uwagę, że wcale nie jeździli takimi notable, lecz było powiedziane: limuzyna dla średnio zamożnej rodziny. Jak widać szwedzki producent miał na uwadze nie tylko szastających papierkami, a to polityka godna pochwały.
Tak osobliwym samochodem od około 15 lat (wskazują na to tablice wydane w ok. 1999 roku na warszawskim Śródmieściu) jeździ równie ciekawy właściciel. Kto nim jest? Muzyk Tytus Wojnowicz, notabene tworzący bardzo ciekawie się zapowiadające brzmienia, łącząc klasykę z popem. Przyznam że dopóki nie znalazłem tego Volvo i dobry znajomymy nie poinformował mnie kto nim jeździ, nie znałem tegoż artysty. Wydał masę płyt i aż korci mnie, by posłuchać chociaż kilku kawałków jego autorstwa. W końcu już go trochę znam, od strony motoryzacyjnej. Ma gust, i to niebagatelny!
Pobobnież niedaleko stąd parkuje Wartburgiem 1.3, którego używa od niedzieli. A Amazona na codzień!
Taka ciekawostka: Tytus urodził się w 1965 roku i Volvo jest jego rówieśnikiem. Wspólne starzenie się? Auto Cię nie zdradzi, nie marudzi, nie wytyka, nie robi wyrzutów. Chociaż TAKIE auto ma duszę i może z tym być różnie...
Niezwykły, kipiący bezpieczeństwem wehikuł na tle pi... białego budynku.
Dziękuję Pawłowi za doinformowanie mnie odnoście Amazona. A Wy szykujcie się na czeski film. Wróć, wpis! Baldwinie, Ty szczególnie :)

Miejsce: Warszawa Śródmieście
Zdjęcia: Michał Bakuła

1977-1981 Volkswagen Passat B1 Variant

To było wczesną wiosną, gdy podczas spaceru na Bielanach ujrzałem otoczonego badylami pierwszego Paska. Auto jest po lifcie, więc wszelkie możliwe chromy z poprzedniego wcielenia znikły, ale i tak porównajcie go do wczorajszego Galanta. Toć on w tyle, plastik robi się modny, heloł!
Wtedy skośnooki konkurent odstawał z trendami w tyle, by w XXI wieku zrobiło się na odwrót. Nie żebym krytykował niemiecką technologię, jednak wizualnie bardziej popisują się Japończycy. Konserwatywny Volkswagen trzyma się sprawdzonej ręki szkicownika i na pewno ma w tym ukrytą strategię, którą jest, jak się domyślam, celowe zapobieżenie zjawisku opatrzenia się wizerunku marki. Sami przyznajcie: tyle lat minęło, a Golf z całą świtą wciąż wygląda świeżo, i kolejne lata ma na rynku zagwarantowane.
Do złudzenia przypomina tak popularną u nas BeDwójkę Varianta.

Miejsce: Warszawa Bielany
Zdjęcia: Michał Bakuła

1976-1980 Mitsubishi Galant A120

Dotychczas słysząc słowo "Galant" przychodził mi na myśl samochód klasy średniej produkowany przez Mitsubishi w latach 90. Bardziej się zgłębiając, kojarzyłem ledwie ósmą generację tego modelu. ÓSMĄ! Łącznie produkowano ich aż dziewięć, począwszy od 1969 roku. Dzisiejszy egzemplarz jest w trzeciej odsłonie i właściwie ostatniej posiadającej jeszcze znośną ilość chromu. Potem również Galant stał się prostokątny, kanciasty i plastikowy. Jak Lancer i Colt... Typowo dla Japońców, od samego początku produkują jakieś auto stopniowo je unowocześniając, ale zachowując starą nazwę. Podoba mi się to i nie rozumiem, czemu np. Toyota niespodziewanie nazwała nową Corollę Aurisem...
Coraz częstsza moda w salonach - stawianie klasyka jako wizytówkę.

Miejsce: Józefów, Województwo Mazowieckie
Zdjęcia: Michał Bakuła

Brok łelkam tu!

Dobry wieczór.
Wena mnie opuściła, przyznam się. Do tego doliczając ostatnie wyjazdy musiałem poogarniać kilka przyziemnych spraw, stąd zabrakło czasu na wpisy. Ale nie ma tak łatwo, bo zdjęć nie ubywa więc czas wziąć się w garść i przelać wrażenia na ekran komputera. O tym, co jeździ w Jeleniej Górze i nad morzem oraz ile Maluchów przyjechało na Ogólnopolski dowiecie się niebawem, a dzisiaj Wam przedstawię dziwną sytuację, której przebieg można obserwować w niewielkiej miejscowości położonej na drodze z Mińska Mazowieckiego do Ostrowi Mazowieckiej, czytaj Brok. Może spójrzmy na to tak...
Wybieramy się na Mazury, także obowiązkowym elementem podróży jest przejechanie tąże drogą. Nagle odczuwamy silne szarpanie w okolicach czułego punktu, a uwłaszcza naszej godności załatwianie pilnej potrzeby w lesie. Czego szukamy? Cepeenu, bądź... zajazdu! Pojawia się znak że takowy spotkamy za 2 kilometry, i rzeczywiście powoli wyłaniają się postawione na terenie wiatraki, aż w końcu zarys wielkiej sali weselnej z knajpą. Co tam, korzystamy, kto bogatemu zabroni :) Udaliśmy się to wucetu, przekąszając w międzyczasie devolailla z frytkami. Nagle w głębi zajazdu mienią się trzy kształty. Kształty bardzo znane Polakom, nawet laikom motoryzacyjnym. Podchodzimy i już wiemy, o co się rozchodzi...
Nie muszę tłumaczyć, jakie samochody przedstawia zdjęcie. Ciekawi mnie bardziej ich hmmm... rola, funkcja jaką pełnią, obrastając przy elegancko urządzonym zajeździe. Ale najpierw przyjrzyjmy się całej Trójce z bliska.
Pierwszy jest Fiat 126p. Mogę się nawet skromnie popisać wiedzą że jest z 1985 roku w typowej dla tego rocznika konfiguracji, czyli kitranie w fabryce co było pod ręką. Raczej nic nadzwyczajnego, bo wtedy Maluchy miały dobrą blachę i wbrew pozorom nie zostało ich tak mało.
Podsufitka czyni swoją powinność.
Co by nie mówić, dwukolorowe wnętrze jest rarytaśne. Patrzcie jakie to niesprawiedliwe: ilu miłośników by chciało takie włożyć do swojego? Trzy czwarte na bank! A tymczasem jedno z nich wypala słońce i wyżerają myszy.
AHA. Pewnie zbierają odciski.
Obok Malucha ze rdzą zmaga się Królowa Poboczy, dlatego ten krawężnik pewnie nie zrobił na niej wrażenia. W sumie barwa Rudej Przyjaciółki pokrywa się z wybitnie sraczkowatym lakierem Syreny, więc nie jest źle. Ale te pociemnione światła i wygięty zderzak zdają się przypominać smutną twarz...
W zewnątrz jeszcze ujdzie, jak się nie szuka mankamentów...
... ale patrzcie co się dzieje pod drzwiami. Proces ubywania podłogi wzmaga się z kolejnym rokiem postoju, w związku z czym nie wiem czy byłby sens renowacji tej Syrenki. Po stronie kierowcy ta sama sytuacja, lecz co by nie mówić z wnętrzem jest nieźle.
Jej również nie można tyknąć, a niejedna pomocna dłoń by chciała...
Trzecim i najbardziej absurdalnym gnijącym tu wozem jest Warszawa. M20stka, do cholery za przeproszeniem! Dlaczego w stu procentach kompletny egzemplarz na czarnych tablicach bierze udział w tym prowokującym przedstawieniu?!
Im starszy samochód, tym ma więcej chromów. Ona już pół wieku przeżyła, ale połyskujące detale niestety nie.
<smutek><zal><rozgoryczenie><niezrozumienie><bolescstarosci><ostatnipostoj><buldupybezironii><placzkoneserow><ratujmyzabytki>
Jak w Syrenie, środek prawie nie ruszony. Bo zamknięta.
Kto ją dotknie, będzie potępiony.
Ostatni rzut oka na wystawę w całej okazałości. Powiedzcie mi... przyciąga klientów, czy na odwrót? Jaki cel mają w stopniowej biodegradacji tych klasyków właściciele lokalu?
Czy zjedlibyście w spokoju...
... mając taki widok za oknem?
Z takimi refleksjami Was zostawiam. Niech Wam rdza nie świeci!

Miejsce: Brok, Województwo Mazowieckie
Zdjęcia: Michał Bakuła

Pobliskie Miejsca 2014, część II - Olecko

Dobryś w ten upalny wieczór!
Temperatura przekraczająca nawet typowe letnie wskazania sprawia, że wieczorami dosłownie zdycham i nie mogę złapać weny do wpisu. A wiadomo, wtedy nadejdzie klęska i stracę czytelników. Nie chcę tego.
Zatem nie traćmy czasu, rozsiądźmy się i zaparzmy herbatkę, bowiem zdjęć dzisiaj będzie hmm... w nadwyżce. Chyba w żadnym miksie nie zawarłem ich w liczbie zbliżającej się do setki, także podwyższam poprzeczkę na własne żądanie. Ale bez obaw, z Jeleniej Góry będzie jeszcze więcej. (W co ja się pakuje!)
Miejsce, które bierzemy dzisiaj na tapetę, to położone w Krainie Wielki Jezior Mazurskich Olecko. Udałem się tam nieprzypadkowo, gdyż jako student geografii musiałem odbyć praktyki terenowe. Zważywszy na piękne walory przyrody, urozmaiconą rzeźbę powstałą w wyniku działalności lodowca, innegeograficzneczynnikiktóryminiebędęzanudzał, znalazłem się właśnie tutaj. Cóż, praktyki jednym, zwiedzanie drugim, dlatego do bagażnika zapakowałem polski rower marki Romet Wigry 5, by wieczorami mieć czym zwiedzać miasto (czyli jak my to rozumiemy, zwyczajnie porobić foty gratom). Mój pobyt trwał raptem tydzień, lecz zważywszy na zapierdziel w internacie i latanie po polu z GPSem na poznanie motoryzacyjnej topografii Olecka poświęciłem trzy późne popołudnia. Według mnie efekty są niezłe, zresztą przekonajcie się sami. Dajmy się porwać jeziornej bryzie i mając przed oczami chwiejące się tataraki, zapraszam do obejrzenia.
Co to za Pekaes bez Hadziewiony i Dziesiony.
Całe życie na zapleczu. Lichy fach, ale z tego żyje.
Być jak Rocky. Daihatsu Rocky.
Olecko to miasto Golfów. Potem zobaczycie dlaczego.
Czepka light version.
Miała warszawskie WIK.
Halogenów tak dużo. Good.
Robota teamu C&G.
MY SPRZEDADZO RZUKA PAKOWNY JAK STAR OSZCZENDNY BEZ MIAR. BENDZIE PAN ZADOWOLONY
Temu nie dane było zwiększenie ładowności. Zostaje reklama.
PRZERYWNIK. Oblećmy migusiem oleckie Maluchy.
Sprawdź swoją zdolność poprawnej interpretacji i na podstawie obrazka odgadnij przeznaczenie Malucha.
Łakome pokrowce.
KUCHNIA POLSKA bardziej pasuje.
Pre '85, beżowe wnętrze. Co z tego.
Udał się nad jezioro. Jak co lato, niezmiennie od ćwierćwiecza.
Codziennie pod sądem. Jak jeździ prokurator, ciekawe czy mocno przejmuje się pogróżkami typu "zniszczę twoje auto".
Tymczasem w centrum.
DOBRZE SCHOWANY MÓWILI NIKT NIE WYNIUCHA MÓWILI
Każdego dnia widziałem go w ruchu.
NATURAL GLEBA YOLO SWAG
Kratka ala Golf GTI.
PO PRZERYWNIKU. Koneser zbiera żniwa.
Jelczem przywozi auta, to jasne. Co w takim razie Żukiem?
Łomżing na Mazurach. Również sprzyja rozwojowi fauny i flory.
Jaki on wąski!
Siostry baj ZSRR pokutują działania Putina. Oddają nawet swoje organy.
Poznajcie Wigraka.
Typowo wiejska sytuacja, a w tle bloki. Tam jak na Bemowie - szosa oddziela strzeżony od pastwiska.
Niewiele ujeżdżając trafiam na skup złomu a tam takie cuda.
[CENZURA CENZURA CENZURA] Dla wiadomo kogo.
Tam niestety druga.
Ehhh, E21.
Dacia!
Trab się wychylił. Niva pewnie na wąskich, jak nic.
Wracamy na osiedla i powgniatany tu i ówdzie DeeF.
Pewnie w gazie. Wyjęty z 2002, można rzec.
Renię godność nie pozwala kisić Elpidżi i cóż, trzeba jeździć z 17/100.
Rzadki lakier, choć w Wawie gnije taki na czarnych.
Biała nadbudówka w UAZie. Coś pomiędzy kamperem a Polonezem Truckiem, jednocześnie będąc zupełnym ich przeciwieństwem.
Biegun Zimna, a spaliłem się jak w Grecji. Nie składałbym dachu w ogóle.
Wąskie lampyyy!
A oto dowód, że Olecko jest wylęgarnią Golfów, z czego 60% to Dwójki.
Żuk, porzucony Polonez i Passacik. Po polsku.
On tyra w robocie...
A ten uległ przerzutowi na Zachód. Albo most się wygął, przecież Rover.
Robi się, majster!
Taki Wesołek krąży po mieście, swego rodzaju MPK.
HYNIEK, MUWIŁEM CZAŚNIJ MOCNIEJ KLAPE!!
Sympatyczne są pierwsze Caro-Trucki.
Zjadłbym SUMa z wąsami.
Cicha okolica z domami jednorodzinnymi i zastanym Dużym Fiatem. Czemu nie!
Tzw. podbite oczko. Smutna przypadłość zmiękczająca serce.
W bonusie KĄCIK CZARNYCH TABLIC, czyli co wydawano w suwalskim.
SW.. - rejon Suwałk, lata 90. OTR - po reformie administracyjnej w 1999 roku jedyny wyróżnik Olecka (nowe województwo warmińsko-mazurskie).
SWO podobnie jak SWN na pierwszym Audi A4.
SWW najczęściej się trafiały, tu na amerykańskim Escorcie. Przeciwmgłowe od Malucha zawsze spoko.
Coś w sobie ma.
Roy na najwyższym widzianym OTR (2000r).
Nie żeby nie, ale to Caravan.
Sentra, ciul wie jaka i kiedy produkowana.
Lublin z białostockiego i Łódź, rzecz jasna.
Podwyższany Lang, więcej się nie da. Olsztyńskie (OL..).
Druga Meganka, numer o 3 niższy od poprzedniej.
Clio w jednych rękach od '98.
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Jak są tu żądni Bisu jeszcze bardziej obfitego, nie zawiodą się bo wpis jeleniogórski już czeka. Tylko niech poczekają, aż wrócę znad Bałtyku, choć może coś w międzyczasie wrzucę. Pojedziemy na Pomorze, może morze nam pomoże i tak dalej, i tak dalej. Trzymajcie się ciepło w tym upale :)
A teraz ja, młody bóg biegiem idę na plażę, na plaaaażę!

Miejsce: Olecko, Województwo Warmińsko-Mazurskie
Zdjęcia: Michał Bakuła