1986-1994 TVR Serii S

Napiszę krótko:

"Jeździłbym! (No, gdybym się tam zmieścił. Z moim wzrostem nie byłoby to takie łatwe....)"

TVR

Ten dach!


Miejsce: Warszawa
Zdjęcia: Maciej Rosłoniec

1961-1992 Renault 4 Fourgonnette

O tej Renówce ostatnio zrobiło się głośno za sprawą naszego obecnego papieża. Kto nie kojarzy sprawy, wyjaśniam. Nasz Franciszek niedawno dostał małe Renault 4 w prezencie od swojego przyjaciela i, co jest niecodzienne (ale w końcu on z tego słynie), zamierza nim nie tylko jeździć po Watykanie, ale i osobiście kierować! Franek potrafi naprawdę pozytywnie zaskoczyć. W końcu jest przeciwny wożeniu duchownych w czarnych limuzynach.
Krótką anegdotką zboczyłem nieco z tematu. Czwóreczka to jeden z moich ulubionych Renówek i model, którego nie da się nie lubić. Sympatyczna mordeczka i pięciodrzwiowe nadwozie zahipnotyzowały Francuzów tak, że nakupowali tego w 8 milionach sztuk. Tym samym zdobyło nieoficjalny tytuł samochodu, który zmotoryzował kraj z Paryża słynącego. Osobiście wcale się nie dziwię, z citroenowską Kaczką tworzą mieszankę wybuchową i dlaczego wciąż tam ich wszędzie pełno. A 100tyca of Franz zamierza powywalać wszystkie zabytki motoryzacyjne z ulic, tak słyszałem bynajmniej. Raczej na pewno definitywnie idea nie wypali.
Znowu się zapędziłem! W Francji się Czwórkami zarzygacie, a w Polsce każdy motomaniak robi wielkie gały na jego widok. Co powiecie na furgona, z czarnymi blaszkami w bonusiku? No ja byłem jakby zdziwiony (lekko określając), gdy mignął mi z autobusu w okolicach Placu Unii Lubelskiej. Specjalnie do niego wróciłem, a że to była linia przyspieszona poczułem się prawie jak na maratonie. Niewątpliwie warto było :)
Zdziwiłem się widząc sporo plastiku na desce rozdzielczej. Podejrzewam końcówkę produkcji, albo fantazję właściciela. A propo, wie ktoś, kiedy produkowali furgony? Nie mogłem znaleźć informacji, dlatego podałem okres wytwarzania hatchbacka.

Miejsce: Warszawa Śródmieście
Zdjęcia: Michał Bakuła

Wartgolfy dwa, WUUłala!

Dwa zwykłe Wartborghini typu późnego-bezpłciowego w sedanie, w najczęstszym beżowym malowaniu. Łączą je wspólne numery, mimo że spotkane w dwóch różnych dzielnicach. Mają wiele powiązań, ale na pierwszy i ostatni rzut oka widzimy ogromną różnicę, czyli stan utrzymania. Drugi jest bezsprzecznym odzwieciedleniem ideału. Szkoda, że nie w kombi...
"Oczy mnie wypadli", rzekł mój kolega. I eSka, na bogato!

Miejsce: Warszawa Bródno, Warszawa Praga Północ
Zdjęcia: Michał Bakuła

300 fanów! Dziękujemy! W prezencie: Moparowy Dodge Chalenger

Hurra! Na naszym fejsbukowym profilu mamy już 300 polubień! 
Dziękujemy Wam za to, Drodzy Czytelnicy!


To znak, że warto dalej dokumentować i uwieczniać na zdjęciach cacka starej, klasycznej motoryzacji krążące po naszych ulicach. Bo w końcu przybliżanie ich historii i dziedzictwa, to zgodnie z tytułem bloga, nasze zadanie.

Od pierwszych postów na Pobliskiej Ulicy w 2012 roku minęło już trochę czasu, a nasze archiwum systematycznie się rozrasta. Gdyby nie Wy, nie osiągnęlibyśmy takiego rezultatu. Dzięki!
Postaramy się być jeszcze lepsi. :D

A i byśmy zapomnieli! Oto prezent dla Was.
Mamy nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Zwrotów nie przyjmujemy.

Dodge Challenger, w wersji moparowej aż miło. 
Prosto z mazowieckiej prowincji.

Zespół Pobliskiej Ulicy.

 Pusto, cicho, sielsko. Ale niedługo zapewne w okolicy będzie głośno. Jak tylko Dodge zjedzie z lawety...


Miejsce:Gdzieś pomiędzy Warką a Górą Kalwarią, Województwo Mazowieckie
Zdjęcia: Maciej Rosłoniec

1987 Ford Escort Mk IV

Spotkałem go już dość dawno - bo w minione wakacje. Ale jednak wart jest zamieszczenia na naszym blogu. Będąc na przejażdżce moim ukochanym rowerem, mającym już swoje lata, po Józefowie nad Świdrem, ten Escort wpadł w moje oczy. Miałem okazję porozmawiać chwilę z właścicielem - pojazd jest na sprzedaż. Widziałem tam go (samochód) potem jeszcze kilka razy.


Na przedniej szybie:

Miejsce: Józefów, Województwo Mazowieckie
Zdjęcia: Maciej Rosłoniec

1964-1977 IFA Trabant 601

To nie jest zwykły, szary Trabi. Między innymi dlatego, że na codzień grzeje miejsce na Stegnach, dosłownie kilkaset metrów od Zielonej Ekscelencji. Zwróćcie jeszcze uwagę na detale - zaokrąglone zderzaki i charakterystyczne kołpaki sugerują wyprodukowanie jeszcze przed latami 80. A jak wiadomo, większość jeżdżących i gnijących 601-ek pochodzi z 1988/1989 roku, czyli dosłownie ostatnie sztuki przed Trabpolo. No cóż, mało się tych starszych zachowało, a porzuconych sztuk na palcach jednej ręki liczyć. Ale od czego mamy naszą kochaną Stolicę :)
Ponownie dziękuję przyjacielowi Kamilowi za podanie dokładnych współrzędnych NRDowskiego staruszka. A wiecie, dlaczego mimo lokalizacji przy dość ruchliwej ulicy ciężko go dostrzec? Otóż perfidnie schował się za przystankiem, przez co jadąc nieraz tamtędy samochodem śmignąłem obok jak ślepy. Widzicie, jak trzeba patrzeć... Czasami najlepsze łupy są bliżej niż myślimy.
 Ale on musiał jarzyć blaskiem. Emanuje swoją starością jak żaden inny samochód.
Z auta Trabant jest nie do wyczajenia. I dopiero teraz dostrzega się zalety poruszania komunikacją miejską...
Wiedząc, że takie perełki są wciąż dostępne dla obiektywu, człowiek po prostu się uzależnia. Oj, jak ja się skupię na tych studiach... :)

Miejsce: Warszawa Stegny
Zdjęcia: Michał Bakuła

Z Archiwów: 1965-1973 FSO Warszawa 223/4 K

Wielkie, pakowne i zgrabne kombi spod znaku FSO widziałem podczas moich regularnych wizyt na służewieckim Mototargu. Był to chyba 2012 rok, wiosną. Wawka albo była maskotką parkingu, bądź po prostu przywiozła właściciela, który w takim razie musi siedzieć również w jednośladach. Na pakę na pewno załadowałby kilka Rometów + jakaś WSKę po złożeniu kanapy. Dorzucić jeszcze Jawkę na dach.
Czy tylko dla mnie Kombiaki są najładniejszymi odmianami Warszawy? Ten tył jakoś na mnie pozytywnie działa, mimo swojej prostoty :)
PeeS: Maćku, wiesz, że takie cudeńko remontuje się w Karczewiu? Jedziemy na wiosnę dowiedzieć się więcej? :)

Miejsce: Warszawa Służewiec
Zdjęcia: Michał Bakuła

1974-1978 Saab 96

Marcin już mnie dawno ubiegł w sfotografowaniu tego Saaba, ale wcale mu się nie dziwię. Szwedzką ruinę z Sadyby zna bowiem każdy warszawiak choć trochę interesujący się zabytkami, a co za tym idzie ma jej zdjęcia czy też ich cały plik. Widział go m.in. Złomnik (LINK) i nasza niezawodna Agnieszka, publikująca swoje zdobycze na Stadzie Baranów (LINK). Ale ja dumnie się przyznaję, że nie jestem rodowitym mieszkańcem stolicy, więc mały poślizg w odnalezieniu Zielonej Ekscelencji można wybaczyć, jak i również fakt, że dopiero teraz pojawi się on na Naszym Blogu. Tym lepiej. Zobaczycie, co obecnie z niego zostało, bądź co zniknęło, odpadło, zapadło się, itp.
Odnoście tego konkretnego egzemplarza z Sadyby mogę powiedzieć jedno: ABSURD. Cały w sobie, jak i w swoim otoczeniu jest jednym, wielkim absurdem oraz czymś nieprawdopodobnym. Pozwólcie, że przedstawię swoje rozumowanie w punktach...
Po Pierwsze Primo: sam fakt, że to stary Saab. Już mniejsza, że 96tka pod lifcie z lat 70. Takich aut wręcz nie powinno być wtedy w Polsce, a że kilka sztuk tu jakimś cudem trafiło to oddzielna sprawa.
Po Drugie Primo: fakt, że on wrasta na (Po Trzecie Primo) prestiżowej dzielnicy Warszawy, gdzie pomieszkują celebryci w swoich wypasionych willach, a na podjazdach mienią się czarne Beemki. Nie jest to osiedle, nic z tych rzeczy.
I po Czwarte Primo, właścicielem jest człowiek, który na codzień jeździ... Saabem. Co prawda 900tką w cabrio, ale ta informacja może świadczyć o zamiłowaniu tegoż człowieka do szwedzkiej marki. Dlaczego więc gnije od conajmniej 15 lat (!) taką rzadką sztukę jak 96? Dlaczego nie załatwił choćby garażu, wiaty, szałasu dla niego? Coś tu jest nie tak, a śmiem sądzić, że jeszcze pod koniec lat 90 nasz bohater niewiele odstawał od dzisiejszych cacek na żółtych tablicach.
Moim zdaniem dla niego nie ma ratunku. Sparciał konkretnie, a w podłodze na pewno są dziury. Zdążył już się wtopić w otoczenie i widocznie musi tu już zostać. Na tył łez padole, na wieki wieków.
Saab potrafił projektować oryginalne auta. Oczarowała mnie garbusowata linia nadwozia, widzę też analogię do niemieckiego konkurenta w tylnych światłach.
Na wielu forach post tytułowałem "Najzieleńszy element obecnego krajobrazu". Cóż, chyba trafiłem w sedno...
Niedługo tablica zazielenieje. Kwestia czasu.
Niewątpliwie cały Saabik emanuje w przeróżne gadżety/smaczki, jak na przykład te owiewki. Istne dzieło sztuki. W tym przypadku "anioł tkwi w szczegółach" :)
Tylko mnie dziwi fakt, że emblemat jest ciągle na swoim miejscu?
A, byłbym zapomniał. Tak, trzeba się przyznać - dzisiejszego bohatera nie znalazłem sam, bez niczyjej pomocy. I prawdopodobnie w ogóle bym nie odnalazł, bo nigdy nie chodziłem po dzielnicach willowych na poszukiwania tego, co mógłbym Wam pokazać. Bliskie obcowanie z Sadybską Legendą zawdzięczam mojemu dobremu koledze Kamilowi, który od urodzenia mieszka w okolicy i regularnie dogląda Saaba. Właściciel może być spokojny - na pewno nic mu nie zginie z taką ochroną. Wielkie Ci dzięki przyjacielu, jak i za resztę pokazanych stegieńskich klasyków. Ale o nich później :)

Miejsce: Warszawa Sadyba
Zdjęcia: Michał Bakuła