Wspólny wyjazd nad morze jest w mojej rodzinie tradycją. Chyba nie było lata, podczas którego nie odwiedzilibyśmy naszych ślicznych, żółciutkich plaż i nie podwdychalibyśmy świeżego morskiego jodu. Jakoś się przyjęło, że MUS jest tydzień w roku spędzić nad Bałtykiem, po prostu. Może dzięki temu nie ma miejsca na Wybrzeżu, nad którym bym nie był. No, może bez przesady :)
W wakacje 2014 wybór padł na Niechorze, niewielką mieścinę położonej na zachód od Kołobrzegu i wyróżniającą się niezbyt wysoką, acz zjawiskową latarnią morską. Kilka lat temu byliśmy tu przejazdem i postanowiliśmy, że kiedyś zaliczymy tutaj coroczne, tygodniowe wczasy. Tak się stało i mimo bardzo zawirowanej pogody (typowej dla bałtyckiego klimatu) do skażonego spalinami Mazowsza wróciliśmy odświeżeni i wypoczęci :)
Pobyt nad morzem ma to do siebie, że się siedzi w jednym miejscu i codzienną trasą jest plaża-pensjonat. Ale z powodu niesprzyjających momentami warunków atmosferycznych do uprawiania leżingu&smażingu&plażingu, zrobiliśmy mały objazd okolicznych kurortów. Co tam znalazłem, zaraz zobaczycie.
UWAGA NOWOŚĆ! Nie nawykłem do wrzucania podkładów muzycznych, ale teraz po prostu muszę. Zapodam Wam jedną z moich ulubionych wakacyjnych piosenek, której za czasów dzieciństwa słuchaliśmy w samochodzie na kasecie podczas podróży. Właśnie dzięki nim teraz mam ciary, gdy przypomnę sobie tą beztroskość, wolność, otwarty świat... Powinna się spodobać, a inna opcja jest wykluczona. Nie zwracajcie uwagi na tytuł - nad morze nadaje się znakomicie :)
Bayer Full - Mazurski Rejs
I lecimy!
Rozpocznijmy od migawek w trasy, gdzie mogliśmy podziwiać wypakowanego oponami Poloneza Caro na naturalnej glebie. Namierzony gdzieś koło Torunia.
Niewiele dalej gościu cisnął Multicarem. Wiecie, że to ma prędkość maksymalną rzędu polskiego motoroweru Romet?
Nasz stały parking na pograniczu Kujaw i zachodniopomorskiego. Zdjęcie wrzucam z uwagi na mistrza drugiego (pierwszego?) planu. Choćbym cyrklował i kadrował, nie uchwyciłbym w taki sposób pieska, którego miła pani niosła na rękach. Dzieło przypadku!
Czekając na zwolnienie domku w Niechorzu, odwiedziliśmy sąsiednią Pogorzelicę. Zakochałem się w tej niewielkiej oazie, ukrytej pod baldachimem sosen i nimi pachnącej. Już wiem, gdzie pojadę za rok :) A przy wejściu na plażę, w jednej z restauracji ktoś postawił odnowioną Fumkę.
Natomiast przy głównej ulicy pasła się Krówka.
Czemu ma taką szeroką maskę?
Tył na szczęście wybitnie jedzie 2CVką.
Pora wrócić do pierwotnego miejsca pobytu. Oto, czym można dojechać do Kamienia Pomorskiego i nie tylko. I od razu w uszach dźwięczy Bayer Full i jego "Jechał jechał jechał autobus nasz, w daleki świat, w szeroki świat..." ...
Czas na trójkę "niekoniecznie wywołujących respekt" youngtimerów, które bez podniesionej maski dowiozły swoich właścicieli nad morze z zupełnie różnych zakątków Polski. Faworyt z Krakowa:
(pod)Wrocławianka:
Poznań nie gorszy, mimo że bliżej.
Przy jednym z plażowych wejść szło spotkać Honkera na czarnych, będącego własnością Urzędu Morskiego w Szczecinie.
Miejscowe zaopatrzenie. I nie wozi wcale wyb.
Jak każdy szanujący się bałtycki kurort, nie zabrakło wesołego miasteczka. Właściciele karuzel i rollercosterów jak zwykle stanęli na wysokości zadania, tradycyjnie mieszkając w kempingowych Liazach.
Na jeden wieczór wstąpiliśmy do Rewala, a jedyną pamiątką stamtąd jest Pluszak z Dolnego Śląska.
Tak upłynęło 6 dni, a ostatniego prażyło najmocniej. A tu trzeba wracać... Lecz podczas tankowania pocieszył mnie Garbus, również uzupełniający płyny.
Coś tam w powrotu. Niby zwykłe Punto, ale patrząc jak wysiada z niego trzyosobowa rodzina i zajada się kanapkami, popijając herbatę z termosu, przypomniały mi się stare czasy. Magiczne czasy, które minęły wraz z dzieciństwem. Tradycję utrzymujemy, ale to nie to samo co zapakowanie się w czwórkę do Fiata Uno na czarnej tabliczce, mając pod nogami torbę z ubraniami, lekko uchylone szyby i w tle lecące wakacyjne przeboje Bayer Fulla...
I gdzieś tam wałęsający się Rolls, dziw że nie do ślubu bo była sobota.
Kończymy nasz Nadmorski Rejs i cieszmy się tym, co mamy. Dorosłość też da się lubić.
Miks z Jeleniej Góry chyba poczeka, gdyż być może znowu tam zawitam pod koniec września. Wtedy będą dwie części. Zobaczymy, jak się potoczy :)
W wakacje 2014 wybór padł na Niechorze, niewielką mieścinę położonej na zachód od Kołobrzegu i wyróżniającą się niezbyt wysoką, acz zjawiskową latarnią morską. Kilka lat temu byliśmy tu przejazdem i postanowiliśmy, że kiedyś zaliczymy tutaj coroczne, tygodniowe wczasy. Tak się stało i mimo bardzo zawirowanej pogody (typowej dla bałtyckiego klimatu) do skażonego spalinami Mazowsza wróciliśmy odświeżeni i wypoczęci :)
Pobyt nad morzem ma to do siebie, że się siedzi w jednym miejscu i codzienną trasą jest plaża-pensjonat. Ale z powodu niesprzyjających momentami warunków atmosferycznych do uprawiania leżingu&smażingu&plażingu, zrobiliśmy mały objazd okolicznych kurortów. Co tam znalazłem, zaraz zobaczycie.
UWAGA NOWOŚĆ! Nie nawykłem do wrzucania podkładów muzycznych, ale teraz po prostu muszę. Zapodam Wam jedną z moich ulubionych wakacyjnych piosenek, której za czasów dzieciństwa słuchaliśmy w samochodzie na kasecie podczas podróży. Właśnie dzięki nim teraz mam ciary, gdy przypomnę sobie tą beztroskość, wolność, otwarty świat... Powinna się spodobać, a inna opcja jest wykluczona. Nie zwracajcie uwagi na tytuł - nad morze nadaje się znakomicie :)
Bayer Full - Mazurski Rejs
I lecimy!
Rozpocznijmy od migawek w trasy, gdzie mogliśmy podziwiać wypakowanego oponami Poloneza Caro na naturalnej glebie. Namierzony gdzieś koło Torunia.
Niewiele dalej gościu cisnął Multicarem. Wiecie, że to ma prędkość maksymalną rzędu polskiego motoroweru Romet?
Nasz stały parking na pograniczu Kujaw i zachodniopomorskiego. Zdjęcie wrzucam z uwagi na mistrza drugiego (pierwszego?) planu. Choćbym cyrklował i kadrował, nie uchwyciłbym w taki sposób pieska, którego miła pani niosła na rękach. Dzieło przypadku!
Czekając na zwolnienie domku w Niechorzu, odwiedziliśmy sąsiednią Pogorzelicę. Zakochałem się w tej niewielkiej oazie, ukrytej pod baldachimem sosen i nimi pachnącej. Już wiem, gdzie pojadę za rok :) A przy wejściu na plażę, w jednej z restauracji ktoś postawił odnowioną Fumkę.
Natomiast przy głównej ulicy pasła się Krówka.
Czemu ma taką szeroką maskę?
Tył na szczęście wybitnie jedzie 2CVką.
Pora wrócić do pierwotnego miejsca pobytu. Oto, czym można dojechać do Kamienia Pomorskiego i nie tylko. I od razu w uszach dźwięczy Bayer Full i jego "Jechał jechał jechał autobus nasz, w daleki świat, w szeroki świat..." ...
Czas na trójkę "niekoniecznie wywołujących respekt" youngtimerów, które bez podniesionej maski dowiozły swoich właścicieli nad morze z zupełnie różnych zakątków Polski. Faworyt z Krakowa:
(pod)Wrocławianka:
Poznań nie gorszy, mimo że bliżej.
Przy jednym z plażowych wejść szło spotkać Honkera na czarnych, będącego własnością Urzędu Morskiego w Szczecinie.
Miejscowe zaopatrzenie. I nie wozi wcale wyb.
Jak każdy szanujący się bałtycki kurort, nie zabrakło wesołego miasteczka. Właściciele karuzel i rollercosterów jak zwykle stanęli na wysokości zadania, tradycyjnie mieszkając w kempingowych Liazach.
Na jeden wieczór wstąpiliśmy do Rewala, a jedyną pamiątką stamtąd jest Pluszak z Dolnego Śląska.
Tak upłynęło 6 dni, a ostatniego prażyło najmocniej. A tu trzeba wracać... Lecz podczas tankowania pocieszył mnie Garbus, również uzupełniający płyny.
Coś tam w powrotu. Niby zwykłe Punto, ale patrząc jak wysiada z niego trzyosobowa rodzina i zajada się kanapkami, popijając herbatę z termosu, przypomniały mi się stare czasy. Magiczne czasy, które minęły wraz z dzieciństwem. Tradycję utrzymujemy, ale to nie to samo co zapakowanie się w czwórkę do Fiata Uno na czarnej tabliczce, mając pod nogami torbę z ubraniami, lekko uchylone szyby i w tle lecące wakacyjne przeboje Bayer Fulla...
I gdzieś tam wałęsający się Rolls, dziw że nie do ślubu bo była sobota.
Kończymy nasz Nadmorski Rejs i cieszmy się tym, co mamy. Dorosłość też da się lubić.
Miks z Jeleniej Góry chyba poczeka, gdyż być może znowu tam zawitam pod koniec września. Wtedy będą dwie części. Zobaczymy, jak się potoczy :)
Zdjęcia: Michał Bakuła
1 komentarz:
Taa, też pamiętam jak w dzieciństwie byłem wożony nad morze. Też wtedy widziałem kilka ciekawych aut. Ale najbardziej mi zapadły w pamięć dwa: Pontiac Trans Am z klatką bezpieczeństwa, pomalowany w krzykliwe barwy. Ot tak, podjechał na stację benzynową w Mławie.
A drugie wspomnienie to biała ciężarówka (TIR) Kenworth, któraś z wersji Cab Over Engine. Ależ to wtedy robiło wrażenie!
Prześlij komentarz