Dość tych miksów, zapewne stęskniliście się za pojedynczymi, starymi wrzutami. No to jedziemy!
Na dobry początek coś, co obiecałem kiedyś naszemu Ojcu Baldwinowi, jakże spragnionego bardzo popularnych u nas Skód serii 742. Najsampierw polecimy z grubej rury i od razu poczujemy się jak możni posiadacze kilogramów mamony. Pewnie się śmiejecie, co ja plotę. To zwykła stodwudziecha, jeszcze tańsza od Dużego Fiata którą trzeba było dociążać workiem ziemniaków i chronić przed zagotowaniem. Tak, wszystko tak. Ale jak ktoś pozwolił sobie zaszaleć i kupić GLSkę, musiał być szychą. Od tej chwili korzystał z dóbr tej wersji zwanej "Grand de Luxe Super" i cisnął siódme poty z całych 55 koni pod klapą, wypychał kieszenie bocznych drzwi atlasami, słuchał Stanisława Sojki na kasecie jednocześnie dumnym spojrzeniem przeszywając gustowny cyfrowy zegarek. Ach, każdy marzył o komforcie oferowanym przez GLS. Jednak mimo tego wybraniec wciąż musiał dociążać przód, chłodzić motor domowymi sposobami i wąchać spaliny Polonezów przy sprincie spod świateł...
Jednak bogacz uległ urokowi plastikowej i wszechznanej Fabii i co by nie mówić, Lux Komforta porzucił.
A teraz specjaliści: czemu ma tył wersji poliftowej po '83? Jakaś przejściówka czy zwykłe przyblokowe unowocześnienie? W końcu pas tylny to cztery śrubki.
Wakacje się zbliżają, więc częstotliwość postów na pewno wzrośnie. A materiałów się nazbierało :)
Na dobry początek coś, co obiecałem kiedyś naszemu Ojcu Baldwinowi, jakże spragnionego bardzo popularnych u nas Skód serii 742. Najsampierw polecimy z grubej rury i od razu poczujemy się jak możni posiadacze kilogramów mamony. Pewnie się śmiejecie, co ja plotę. To zwykła stodwudziecha, jeszcze tańsza od Dużego Fiata którą trzeba było dociążać workiem ziemniaków i chronić przed zagotowaniem. Tak, wszystko tak. Ale jak ktoś pozwolił sobie zaszaleć i kupić GLSkę, musiał być szychą. Od tej chwili korzystał z dóbr tej wersji zwanej "Grand de Luxe Super" i cisnął siódme poty z całych 55 koni pod klapą, wypychał kieszenie bocznych drzwi atlasami, słuchał Stanisława Sojki na kasecie jednocześnie dumnym spojrzeniem przeszywając gustowny cyfrowy zegarek. Ach, każdy marzył o komforcie oferowanym przez GLS. Jednak mimo tego wybraniec wciąż musiał dociążać przód, chłodzić motor domowymi sposobami i wąchać spaliny Polonezów przy sprincie spod świateł...
Jednak bogacz uległ urokowi plastikowej i wszechznanej Fabii i co by nie mówić, Lux Komforta porzucił.
A teraz specjaliści: czemu ma tył wersji poliftowej po '83? Jakaś przejściówka czy zwykłe przyblokowe unowocześnienie? W końcu pas tylny to cztery śrubki.
Wakacje się zbliżają, więc częstotliwość postów na pewno wzrośnie. A materiałów się nazbierało :)
Zdjęcia: Michał Bakuła
5 komentarzy:
Nawet nie wiedziałem, że były takie wersje. Jakoś coraz bardziej przemawiają do mnie te tylnosilnikowe Skody... Baldwinizm się u mnie rozwija :P
No rzeczywiście, ciekawostka z tym tyłem. Ale nie takie numery się na ZPT robiło.
Hmm faktycznie GLX to rzadkość w Pl., ale ja obstawiam że to improst np. z Niemiec z początku lat 90 tych, tam wtedy te auta były już bardzo tanie a w PL jeszcze coś znaczyły ... w powszechnej opinii - a co do tyłu to bardzo częsta modyfikacja, bo prócz oczywistoiści że lepiej świeci, to w przypadku małego dzwona tylko taka wersja była własciwie do dostania i nikt nie pierniczył się z szukaniem oryginalnej - odwrotnie ta była na topie i w modzie, sliczny egzemplarz i rzadki i kompletnie już pożarty i szans na reanimację nie widze za bardzo ... ale sliczny strzał i znalezisko- teraz albo zostawić, albo odstawić hmmm na złom (nie nie nie nigdy nie ;)) albo jeżdzić aż odpadną koła...
Tez takiej Skodziany nigdy nie widziałem - fajny przód :)
Ładny rodzynek - wszystko jest oryginalne, żadnej rzeźby przynajmniej z zewnątrz nie widać. Czesi na tą wersję mówią "Mezityp" a wytwarzana była w latach 1981 - 83
Prześlij komentarz