Czas na drugą część klasyków z Grecji. Obiecałem coś japońskiego, więc proszę bardzo: Toyota Corolla. Ale spokojnie, nie ta, którą znają wszyscy Polacy (czytaj: nowoczesny sedan/hatchback/kombi, który w ogóle się nie psuje), lecz zupełnie nam nieznaną jej trzecią generację, bagatela w wersji liftback. Co ciekawe, po greckich ulicach rzadko jeżdżą nowe Corolle, a częściej można spotkać właśnie coś w ten deseń, czyli do piątej wersji. Egzemplarz uwieczniony przeze mnie należy do instruktora windsurfingu, pracującego w firmie o wdzięcznej nazwie "Windzone". Nie miałem przyjemności z nim pogadać, bo z moim Ingliszem wiele bym się nie dowiedział :)
Cóż, teraz zostało mi poszukać takiego rarytasu w rodzimym kraju :)
W tle inna grecka wyspa i Morze Egejskie - krystalicznie czyste, lecz baaardzo słone.
Można powiedzieć, że podczas jednego wypadu zaliczyłem i góry, i morze. Co prawda to nie Tatry, ale wyższe niż mazowieckie równiny :)
Miejsce: Psalidi, Kos (Grecja)
Zdjęcia: Michał Bakuła
2 komentarze:
O i takie Toyoty są FAJNE! U nas nigdy takiej jeszcze nie spotkałem. Lampy są naprawdę nieziemskie. A okolica... góry, morze, surfing - wszystko to razem: "marzenie".
PS: Michał, zmniejsz zdjęcia na "duże" bo nie mieści się na blogu. ;)
Sądząc z tablic "YA" ta Toyota jest z Nomarchii Ateny.
Prześlij komentarz