Buongiorno!
27 kwietnia, Rzym, Jan Paweł. Wiadomo o co chodzi. Tak, postanowiłem uczestniczyć w tychże pięknych uroczystościach kanonizacyjnych, jako że drugiego Papieża Polaka raczej osobiście nie dożyję. Jednak jak to mówią, czekaniem będzie nam dane. I w sumie nie ma co się rozpisywać, bo z pewnością każdy przeżywający to Wydarzenie na miejscu/przed telewizorem/w kościele ma swoje indywidualne refleksje, rozważania, które pragnie zachować wyłącznie dla siebie. Ja zaliczam się do takich, a zresztą tu skupiamy się na czymś innym, verità? :)
Papa Francesco jak zwykle w tempie ekspresowym załatwił sprawę, bez zbędnego owijania. Msza była niewiele dłuższa od Komunijnej w mojej parafii, i dzięki temu miałem pół dnia na zwiedzenie Stolicy Apostolskiej z Rzymem. Jak się można domyśleć, nie robiłem naturalmente wyłącznie zdjęć historycznym budowlom, znanym na całym globie. O nie, prawdziwy fotograf skupia się na wielu potencjalnych obiektach swoich zdjęć, często abstrakcyjnych. Na przykład starych Pand, które jeżdżą dosłownie wszędzie. A jak dużo, to się przekonacie. Nie tylko one...
Wraz postępem postu będę opowiadał o sytuacji motoryzacyjnej w Rzymie, która mnie nieco zadziwiła i załączyła mentalny odruch rozczarowania typu "miało być inaczej". Dlaczego, o tym niedługo. Zatem, Benvenuti a Roma!
Jeszcze nie opuściłem Placu Świętego Piotra, a tu jakiś chcący być ciężarówką sprząta kwiaty. Do tego na tablicach ze Stolicy Apostolskiej. Wybrańcy, służą dla samego Papieża.
Pora wyruszyć na kilkugodzinny obchód miasta, bo późnym wieczorem pora wracać już do pociągu. A czym najlepiej się poruszać po tak dużej metropolii? Metrem, signore, metrem! Już przy wejściu tlooomy Polaków oblegały całe schody, podczas gdy włoskie strażniczki uspokajały ich, krzycząc POWOLY POWOLY! A nie były głupie, bo zachęcane do zmienienia komendy na SZYBCIEJ nie zgodziły się :) Dwie stacje jak w sardynkach i wyszliśmy. Mamy dworzec przy Piazza del Cinquecento (Plac Pięciuset na nasz?), a na nim.... nasz polski Solaris!
Ooo, będzie grubo. Za moment już mam pierwszą 900tkę.
Iiiiii.... Pandę. Ich się naoglądacie :) Stała przy pizzerii, w której się posililiśmy. Pizza blee, jakaś indyjska, gdzie do włoskiej. Ale w końcu 9 euro....
Się rozpadało, ale miasto się samo nie zwiedzi. Kierunek: Bazylika Santa Maria Maggiore, jedna z czterech największych rzymskich obiektów sakralnych. Jest Mini...
I drugi, znowu z chińskimi kołpakami. Powoli się zaczynam denerwować totalnym brakiem Fiatów 500.
W przeciwieństwie do nich.
Niee, na Piąteczce nie wyżyję się. W sumie gdzie ich nie ma...
No z Fiestą było tylko pojedyncze widzenie.
27 kwietnia, Rzym, Jan Paweł. Wiadomo o co chodzi. Tak, postanowiłem uczestniczyć w tychże pięknych uroczystościach kanonizacyjnych, jako że drugiego Papieża Polaka raczej osobiście nie dożyję. Jednak jak to mówią, czekaniem będzie nam dane. I w sumie nie ma co się rozpisywać, bo z pewnością każdy przeżywający to Wydarzenie na miejscu/przed telewizorem/w kościele ma swoje indywidualne refleksje, rozważania, które pragnie zachować wyłącznie dla siebie. Ja zaliczam się do takich, a zresztą tu skupiamy się na czymś innym, verità? :)
Papa Francesco jak zwykle w tempie ekspresowym załatwił sprawę, bez zbędnego owijania. Msza była niewiele dłuższa od Komunijnej w mojej parafii, i dzięki temu miałem pół dnia na zwiedzenie Stolicy Apostolskiej z Rzymem. Jak się można domyśleć, nie robiłem naturalmente wyłącznie zdjęć historycznym budowlom, znanym na całym globie. O nie, prawdziwy fotograf skupia się na wielu potencjalnych obiektach swoich zdjęć, często abstrakcyjnych. Na przykład starych Pand, które jeżdżą dosłownie wszędzie. A jak dużo, to się przekonacie. Nie tylko one...
Wraz postępem postu będę opowiadał o sytuacji motoryzacyjnej w Rzymie, która mnie nieco zadziwiła i załączyła mentalny odruch rozczarowania typu "miało być inaczej". Dlaczego, o tym niedługo. Zatem, Benvenuti a Roma!
Jeszcze nie opuściłem Placu Świętego Piotra, a tu jakiś chcący być ciężarówką sprząta kwiaty. Do tego na tablicach ze Stolicy Apostolskiej. Wybrańcy, służą dla samego Papieża.
Pora wyruszyć na kilkugodzinny obchód miasta, bo późnym wieczorem pora wracać już do pociągu. A czym najlepiej się poruszać po tak dużej metropolii? Metrem, signore, metrem! Już przy wejściu tlooomy Polaków oblegały całe schody, podczas gdy włoskie strażniczki uspokajały ich, krzycząc POWOLY POWOLY! A nie były głupie, bo zachęcane do zmienienia komendy na SZYBCIEJ nie zgodziły się :) Dwie stacje jak w sardynkach i wyszliśmy. Mamy dworzec przy Piazza del Cinquecento (Plac Pięciuset na nasz?), a na nim.... nasz polski Solaris!
Ooo, będzie grubo. Za moment już mam pierwszą 900tkę.
Iiiiii.... Pandę. Ich się naoglądacie :) Stała przy pizzerii, w której się posililiśmy. Pizza blee, jakaś indyjska, gdzie do włoskiej. Ale w końcu 9 euro....
Się rozpadało, ale miasto się samo nie zwiedzi. Kierunek: Bazylika Santa Maria Maggiore, jedna z czterech największych rzymskich obiektów sakralnych. Jest Mini...
I drugi, znowu z chińskimi kołpakami. Powoli się zaczynam denerwować totalnym brakiem Fiatów 500.
W przeciwieństwie do nich.
Niee, na Piąteczce nie wyżyję się. W sumie gdzie ich nie ma...
No z Fiestą było tylko pojedyncze widzenie.
Trzeci, wciąż bez 500.
Dobra, oprócz tej.
Dotarliśmy na plac kolejnej Bazyliki, tym razem Laterańskiej. I miła japońska odmiana.
Szczerze, to nie wiem co to za kościółek. Był Cienas, to mają wspólne zdjęcie.
A to tyły wspomnianej Bazyliki.
Właśnie dostała zielone.
Co jest nietypowego na tym zdjęciu?
Kierujemy się w stronę Koloseum, obieramy za trasę małą uliczkę prowadzącą wprost do celu (wprawne oko może nawet ujrzy tam w oddali). I w końcu się doczekałem - 500TKA! Powiem Wam, że przyjechałem z myślą o zrobieniu solidnej galerii tychże pierdzikółek. Tymczasem ogłaszam, że to... jedyny sfotografowany. Widziałem jeszcze drugiego, ale po ciemku. Ludzie, ich tam jest mniej niż u nas Maluchów! Scandalo!
Można się w nim zakochać, bardziej niż w całej Italii.
Zapewne końcówka produkcji, bo już Cytrynki.
Jakoś nie wyobrażam sobie tego autka na kupie zlomu. To nieetyczne, pozbawione klasy, dobrych manier...
Obfociłem niemniej godnie co Bazylikę i ruszam dalej. Znowu realistyczna wizja WSZĘDZIE WIDZĘ PANDY.
Kolejny Miniak. Najbardziej mnie urzekł.
#naczarnych#swag#takistary. Podobnież wydane w 1978 roku.
Mam też odpowiedź, dlaczego tych autek tak dużo jeździ - są spod marki Innocenti, która produkowała we Włoszech Miniaki na podobnej zasadzie jak u nas Maluchy.
Ombrello grazioso, signora.
Nooo, coś innego. Marbelka.
Tak właściwie, ciekawe wozy się skończyły. Jeszcze gdyby te Pandy były 4x4 albo przedliftowe!
Wystartowała wprost przed Koloseum, a ja prawie wyłapałem kadr. Prawie!
Obeszliśmy Koloseum, Łuk Triumfalny i Forum Romanum, czas siąść do metha na wycieczkę do Bazyliki Św. Pawła. I co nas wita przed nią?
Na podwójnym gazie, kto wie.
Wtedy właśnie widziałem drugą 500, ale robiło się powoli ciemno. Pora zwijać manele i udać się na stację, by oczekiwać na nasze Intercity, które coby nie mówić jest bardzo wygodne. Pod warunkiem, że ma się sypialny wagon :) A przed samymi drzwiami napotkałem niezwykłego kampera, do tego na polskich numerach! Kto uważnie czytał i oglądał, wie że to drugi samochód z Polski, gościnnie odwiedzający Włochy.
Basta. To by było na tyle, chociaż wg mnie nie znalazłem tego mało przez 6 godzin, a ile przy tym zwiedziłem. Niemniej jeszcze wrócę do Rzymu, już nie na wariata :) Jestem ciekaw, gdzie mnie poniesie w te wakacje, choć nie liczę na zagranicę. Dawno nie byłem nad naszym morzem i pora ten fakt nadrobić!
Może dla niektórych przedwcześnie, dla niektórych za późno, ale życzę niezapomnianych i owocnych wakacji i pamiętajcie blogerzy o misji, której wykonywania sami się podjęliście :)
A tymczasem arrivederci, Roma! A presto!
Miejsce: Watykan/Rzym, Włochy
Zdjęcia: Michał Bakuła
6 komentarzy:
Tym brakiem pięćsetek, to jestem "lekko bardzo" zszokowany. Skoro w mojej najbliższej okolicy (zakres do jakiegoś kilometra), stoi ok. 10 Maluchów (!), to fakt, że ich odpowiednika w macierzy nie mo prawie w ogóle, jest co najmniej niepokojący. Źle się dzieje w państwie Włoskim...
Mogłem mieć również wyjątkowego niefarta do nich, bo o ile 500 widziałem dwie sztuki, to takich modeli jak 126, 127, 128, 131, 132 nie ujrzałem w ogóle. Niby było mało czasu, ale wystarczająco żeby w Warszawie znaleźć zupełnie przypadkowo kilka Maluchów.
pińcetki to pińcetki, ale czemu nie ma miliona Ape?
Wydaje mi się, że absencja "numerkowych" Fiatów może mieć związek z tym, że to w końcu stolyca, ten Rzym?
Apeków to w Grecji pełno, swego czasu robiłem o nich wpis.
A nad Twoją teorią można by porozważać, chociaż z naszej Warszawie mamy pełno polskich aut. Może nie zarządzili wywozu wszystkich klasyków z ulic, jak to chcieli uczynić w Paryżu...
Mini są. Pandy są. Cienkiecienko obecne. A gdzie Maluszki i 125?? Oj wygląda na to, że coś krucho tam w tej Italii z nimi, choć obym się mylił i oby to był tylko przypadek, że ich tam nie zauważyłeś. :)
Nie zauważyłem, bo znajomy też był na kanonizacji i widział dwa Fiat 126 :)
Prześlij komentarz