Mizerna cicha, Fiacina licha...

Ale tekst tej pięknej kolędy pasuje do dzisiejszego bohatera...
Witam Was serdecznie. Co prawda na Święta obiecywałem co innego na blogu, ale nadmiar obowiązków skutecznie mi zabrał czas, by rzetelnie i dobrze stworzyć rzeczony wpis. Stąd Świąteczny Miks Bielański będzie musiał zamienić się na "Poświąteczny", ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przygotowałem sobie wyjście awaryjne, mam nadzieję że równie mocne. Będzie takim wprowadzeniem we wspomniany Miks, bowiem samochód również stamtąd pochodzi.
Osiedle Piaski na Bielanach to cała zgraja mieszkalnych drapaczy chmur (no, prawie), od dołu obsypana połaciami parkingów strzeżonych i niekoniecznie. Wśród nich wyróżnia się jeden. Całkowicie pusty, przetrzebiony, wyczyszczony ze wszystkiego.
Została jedynie powłoka liści i klimatyczna budka ciecia.
Ale czy na pewno zniknęło WSZYSTKO? Coś niebieskiego w dali jaśnieje.
Podchodząc poznajemy charakterystyczną sylwetkę Fiata 127, do oporu przypominającego powiększonego 126.
Niestety, ulega postępującej biodegradacji, a niby ochronna folia zdaje się ją tylko przyspieszać.
Jest to egzemplarz pierwszoseryjny wytwarzany w latach 1971-1977.
Zastanawiające jest, dlaczego mimo opróżnienia parkingu on jednak pozostał. Najbardziej prawdopodobną hipotezą jest śmierć właściciela i teraz władze mają problem, co zrobić z samochodem. Ale absolutnie nikomu tego nie życzę, oby to była inna sprawa.
Tak spogląda na otaczający świat... jakby wołał pomoc. Zdobiąca szata coraz bardziej go obnaża, narażając na zimowe nieprzyjemności. Te Święta spędzi sam, nie wśród kumpli z podwórka. Wszystko mu zabrano, a samego porzucono. Przypomina tułacza, dla którego każdy z nas dzisiaj przygotowuje specjalne miejsce przy wigilijnym stole...
Oby w przyszłości dostał gwiazdkę z nieba i los mu się uśmiechnął.

Na koniec ja w imieniu całego zespołu Pobliskiej Ulicy chcę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Oby te Święta wprawiły Was w piękną, rodzinną atmosferę pełną zadumy i miłości, a zapach choinki i wigilijnych potraw niech roznosi się po całym domu. Przy wspólnym świętowaniu odpocznijcie od problemów i codziennych obowiązków, a także postarajcie się ograniczyć wirtualny świat na rzecz spędzenia czasu z rodziną. To bardzo ważne, a zwykle nie potrafimy tego docenić.
A już mniej oficjalnie to niezwykłych połowów na ulicach, skwerach bądź podwórkach, realizowania się w motoryzacyjnej blogosferze, no i samych sukcesów na obu znanych drogach.
Tego życzyłem ja wraz z całą Załogą. A teraz zmykam posprzątać chatę i lepić pierogi ;)
Wesołych!

Miejsce: Warszawa Bielany
Zdjęcia: Michał Bakuła

5 komentarzy:

Unknown pisze...

A mi przypomina zjawę - ducha całego w ektoplażmie ...

Unknown pisze...

Można i tak to widzieć ;) Na nawiedzonym parkingu.

Marcin pisze...

Oj dawno na Piaskach nie byłem. A to przecież tam jest ta słynna ulica Kochanowskiego przy której zalegało sporo fajnego żelaza swego czasu. Fiacik fajny. W tym stylu, jest jeszcze na jednym z parkingów w okolicy, biały Mini. Też pod płotem, mocno zgnity i zawinięty w jakiś płótna.

Unknown pisze...

Racja. Gnije wraz z Sierrą na garwolińskich SDN :)

Demon Siedemdziesiątypiąty pisze...

Szkoda żelaza, takiego sympatycznego żelaza...