62-lecie FSO - 9.11.2013r.

Listopad, dzień szósty, rok 1951. Dokładnie ta data uważana jest za narodziny warszawskiej Fabryki Samochodów Osobowych, a wydarzeniem otwierającym ten piękny rozdział jest zmontowanie pierwszego samochodu osobowego FSO Warszawa, jeszcze wyłącznie z części przywiezionych z ZSRR. Od tej pory fabryka prosperuje coraz lepiej oraz produkuje więcej aut, a samą Warszawę z czasem udoskonala, powiększając w ten sposób podaż na nią. Na samej "polskiej Pobiedzie" się nie kończy, niebawem rozpocznie się produkcja Syren, Dużych Fiatów, Polonezów, a nawet montaż przywożonych z Włoch Fiatów 127, 131,132 czy jugosłowiańskich Zastavek. Przez piękną, 62-letnią historię przewinęło się także wiele niesamowitych prototypów, niektórych wciąż owianych tajemnicą, której być może nigdy się nie dowiemy, chociaż nadal jest cień nadziei. Między innymi przez to FSO nazywana była "fabryką cudów", która kiedyś, jak i teraz nieustannie zaskakuje nas coraz to nowszymi faktami, często nieprawdopodobnymi, ale też zadziwiającymi, aż po wręcz komiczne. I właśnie za to ją kochamy i nie zapominamy, co roku na początku listopada upamiętniając kolejną, coraz większą rocznicę :)
Zatem w telegraficznym skrócie lecimy z tym, czym można było nacieszyć oczy. Najpierw rodzime wyroby, które przyjechały odwiedzić swoją Fabrykę-Matkę.
Borewiczów to jak mrówków, zdecydowanie przeważały, co mnie bardzo ucieszyło.
Nowszych też nie mogło zabraknąć, w końcu marka jedna (a nawet model) :D
Caro z pakietem Orciari oraz rarytasik - FSO Polski (nie Polonez) 1500, czyli po prostu Borewicz przeznaczony na eksport. Za granicą sprzedawano je pod taką właśnie nazwą. Jako ciekawostkę dodam, że pierwsze Polonezy z roku 1978 też nazywały się "Polski", ponieważ określenie "Polonez" wymyślili czytelnicy gazety "Życie Warszawy" już po rozpoczęciu produkcji Borewiczów. Nie wiadomo, ile powstało pierwszych Polskich, ale jednego z nich ma mój znajomy i pokazywał go nawet w "Legendach PRLu". Miałem się z nim umawiać na sesję, lecz musi się to raczej przesunąć na wiosnę ze względu na pogodę :)
Coś, co mnie powaliło na kolana - Polonez Truck Plus z przebiegiem... 13 tysięcy kilometrów. Folia na siedzeniach, nawet nie zaśniedziałe śrubki i mocowania burt, a jak wysoko stoi! Normalnie ewenement i zastanawiam się, w jaki sposób on się tak uchował. Nie od dziś wiadomo, że Trucki przeważnie intensywnie eksploatowano, często prowadząc do ich łamania się w pół. Czyżby jakaś firma zaraz po zakupie Poloneza dostała w przetargu jakiegoś Dukato i polski wytwór stał się zbędny?
Jeden z dwóch, że tak powiem, "fajnych, jaskrawozielonych Atu Orciari w full opcji". Słyszałem wiele teorii na temat tych egzemplarzy, lecz jako niespecjalista ds. Polonezów wolę nie publikować swoich osobistych wniosków na temat ich pochodzenia w obawie na rychłe zhejtowanie. Mogę jedynie wyjaśnić, że oba Atu mają pakiet Orciari występujący seryjnie na Carówkach, silnik 1.4 z Rovera, bardzo bogato wyposażone wnętrze (śliczne, jasnobrązowe boczki wraz z fotelami Inter Groclin oraz elektryka przednich szyb i lusterek) i to, że powstały w ilości, którą możemy odliczyć na palcach jednej /dwóch dłoni. Słowem, unikaty z nich są jak najbardziej, nawet mimo wszechobecnej korozji, którą perfekcyjnie zakrywa przyciągający oczy kolor.
A o tych już WIM nieco więcej.
Żółty... aj, masz Malucha, wystarczy :)
Kolejny biały kruk, czyli Polonez Coupe produkowany małoseryjnie w latach 1981-83 (powstało ok. 300 sztuk). Dziś znanych jest około 10 jeżdżących i świetnie utrzymanych Coupetek, ale ten jest moim pierwszym widzianym na żywo.
Frekwencja Warszaw mnie wręcz rozbroiła - aż 10, w tym jedna z Otwocka. Ustawiły się w pięknym rządku przed głównym wejściem. Widok niesamowity :)
Oficjalnie ogłaszam, że ten Atu Plus jeszcze w wakacje stopniowo popadał w ruinę na ul. 3 Maja w Józefowie, ale widocznie musiał odkupić go jakiś fanatyk i dzięki temu znów wyszedł na ludzi. Wystarczyła polerka i dodanie kilku gadżetów, by znowu przyciągał uwagę na ulicy :)
Drugi ze wspomnianych "wypasionych Atu". Można rzecz, identyczne pod każdym względem, nawet rdzewieją w tych samych miejscach.
 Porządku pilnowała Milicja Obywatelska w Borewiczu i Dużym Fiacie...
... w razie ewentualnego zasłabnięcia do szpitala może zawieźć PF 125p Kombi jako Ambulans (którego niestety zabrakło), ale czy musi się zjawiać AŻ taki wóz jak poniżej? :)
Świetne ustawienie - różne odcienie żółci z palety lakierów na Borewiczach.
Czas na inne komunistyczne jeździdełka uświetniające splendor całej imprezy.
Hmm, piękne Maluchy, ten czerwony niczego sobie. Macie info o właścicielu? :D
Zajechał też Happy End o numerze 762, który niedawno trafił do nowego właściciela.
Czeska siostrzyczka Poloneza, można rzec.
Teorytycznie Syrena jest z FSO, ale akurat tą wyprodukowano już w FSM, więc ląduje tutaj. O ile przyjechało multum Warszaw, Syrenki reprezentowały zaledwie dwa egzemplarze. Ta jest najlepszą, jaką w życiu widziałem :)
Zastava-Yugo Koral 65 EFI - długa nazwa malutkiego autka z bałkańskim temperamentem. Oszpoilerowana, z ciekawymi felgami, z atrapą na przedzie - musi być eksportówka.
Marcin, zanudzony wszędzie stojącymi Poldkami i Kanciakami, mógł sobie popodziwiać cacko większego kalibru, notabene zaparkowane obok jego Siewrolejta :)
Maluch z dobrych lat z jedynym na zlocie Pick-upem na bazie Dużego Fiata.
Pełna galeria dostępna na moim profilu na Facebooku:
https://www.facebook.com/profile.php?id=100006418593953&sk=photos&collection_token=100006418593953%3A2305272732%3A69&set=a.1433002136923726.1073741857.100006418593953&type=3
Sezon 2013 już naprawdę uważam za zakończony i kolejnym zlotem będzie dopiero Rozpoczęcie Sezonu 2014, również na Żeraniu. Tymczasem przez zimę nie będziecie się nudzić, bowiem zostało mi do opublikowania jeszcze kilka relacji z innych imprez, które miały miejsce w tym roku. Niedługo powinna pojawić się pierwsza.
A teraz byle do wiosny! :)

Miejsce: Fabryka Samochodów Osobowych, Warszawa Żerań
Zdjęcia: Michał Bakuła

3 komentarze:

Qropatwa pisze...

Najbardziej podeszły mi żółte - czyli Skodilak i o dziwo Polonez. Nie lubię tego cebulastego wozidła ale w żółtym kolorze wygląda naprawdę nieźle.

Marcin pisze...

Kurczę tyle było tych Borewiczów że nie zwróciłem uwagi na tego czerwonego w Coupe...najgorzej.

ders pisze...

ale furacze