Warszawa - Sadyba
Sadyba, Sadyba... nie wiem jak Warszawiacy, ale ja kojarzę tą dzielnicę głównie za sprawą znajdującej się tam galerii z kinem IMAX. Może dlatego, że z Otwocka mamy do niej najbliżej, poza Promenadą. Jednak kino jest tutaj zdecydowanie lepsze, a smaczku dodaje mega trójwymiarowy obraz w IMAXie. Galeria piękna, kino piękne, ale sama dzielnica również ma w sobie to coś. Mieszkania są tutaj najdroższe (poza centrum rzecz jasna), czerwoniaki śmigają co chwila, bloki ładnie odnowione i kolorowe, ale zachwyca jeszcze jedną kwestią. Jaką? To chyba pytanie retoryczne :D Oczywiście, że liczbą stacjonujących tutaj klasyków. Uchylę rąbka tajemnicy, relacjonując mój sobotni maraton po sadybskich parkingach :)
Już na wejściu, zanim zaparkowałem Lanosa ujrzałem znajomy kształt. Tak, to Poldek. I to nie zwykłe pospolite Caro, mianowicie MR91, czy tak zwane "Wąskie". Ten egzemplarz nie dość, że jest wąski, to też wybitnie wysoki. W sumie na polskie drogi to rozsądniejsza alternatywa niż coraz popularniejsza "gleba".
Odwracam się w lewo i moje oko przykuwa róż. Ale jak to, róż? Znaczy że różowy samochód? Okazało się, że tak. Jaki? Pewnie, że Maluch, no bo kto by pomalował na różowo inny wóz. Kolor, jak mniemam, miał zwracać uwagę, ażeby przejeżdżający mogli przeczytać o sklepie dla swoich pociech. Dam sobie głowę uciąć, że większość dzieci, widząc tego Malucha, powiedziała by do mamy bądź taty "Ja chcie taką ziabawećkę!". W końcu róż to taki wesoły kolor :) Niestety, długotrwały postój sprawił, że lakier wyblakł i dorwała się do niego osiedlowa patologia. Życie...
Kierujemy się na północ i czerwień widzę, czerwień. I to taką fest. Z daleka poznaję, że to kolejny Mały Fiat, więc szybszym krokiem bieżę w jego stronę. Zza plastikowej Laguny wyłania mi się FL w całej okazałości. Ale jaki zadbany! Jeszcze "BIS pack" i stan, mmm... jeździłbym! Ale cicho, swojego już mam :) Po sporej ilości zabawek i "tym czymś" na bocznych szybach wnioskuję, że służy jako pojazd rodzinny. Jak za dawnych dobrych czasów.
Po namierzeniu kilku zwykłych Polonezów kierujemy się na inny parking. I sorry very, ale enty Maluch. Tym razem z tych starszych, z tzw. drugiej serii w rzadkiej wersji inwalidzkiej 650 I. Przyjechał jakieś 2 lata temu do stolicy z Torunia i wówczas cały kipiał w rudej. Ale dzielny właściciel temu zaraził i porobił profesjonalne zaprawki. Koloru sam bym lepiej nie dobrał, więc pokłony. Moja skromna opinia: lepiej mu było z rudymi wstawkami. Wtedy miał swój klimat.
Mijam blok, kieruję się na sąsiedni parking. Z daleka widzę coś małego i srebrnego. Jak się za chwilę okazało, zderzak epickiego Garbusa. Nie będę nic o nim pisał, bo by nie starczyło miejsca w poście. Dodam tylko, że tablice wskazują na to, że zarejestrowany został w latach 80. A wtedy to było "auto zachodnie", czyli prestiż i ogólne łolajeju.
100 metrów dalej Elegant od od pana/pani niepełnosprawnego/ej...
Na następnym parkingu wita nas stare Audi 80, z finezyjnie wygiętymi tablicami...
No i mój ulubiony WID. Po prostu nieziemski egzemplarz! A ile bajerów w środku. Ma więcej wskaźników niż Messerchmitt oraz pokrowce z kocy, uszyte przez ciotkę Klotkę. A na zewnątrz uwagę zwracają włoskie znaczki, mimo że egzemplarz pochodzi z okolic 1980 roku. Intrygują mnie te patenty na tylnej klapie. Mógłby ktoś mnie oświecić, what is it?
Idziemy ma następną część osiedla i mamy parkę...
I jeszcze jedną, bardziej nietypową :)
Już mam iść dalej, gdy coś mnie przykorciło, żeby się odwrócić. Intuicja mnie nie zawiodła i moim oczom ukazał się Trabant. Ech, jeszcze tylko czarne tafle do niego.
Z żółtych bloków przenosimy się na zielone. Po wolkswagenowskim Wartburgu, Ładzie Samarze i piękniuteńkim Garbusku na strzeżonym we wschodniej części parkingu, przechodzę na zachodnią. Rozpoznaję charakterystyczny, kanciasty kształt...
Z drugiej strony jezdni cieszę oko jaśniejącym Wartbim w pakownej wersji Trans. Jak nic po renowacji i dzięki niej wygląda bosko...
Zza "wielkich aut" niespodziewanie wyłoniło się coś małego i żółtego :)
Czas na ostatnią część wędrówki. Napotykam standard każdego warszawskiego osiedla...
Już kieruję się do samochodu, gdy niczym duch ukazał mi się wściekle biały Citroen. Poczekałem 10 minut, aż dziadzio znalazł miejsce parkingowe i udokumentowałem jego skarb.
Gratulacje egzemplarza!
Dziękuję za obejrzenie. Wkrótce przedstawię kolejne dzielnice stolicy z motoryzacyjnej perspektywy :)
Zdjęcia: Michał Bakuła
6 komentarzy:
Niezłe polowanie. Citroen i 125p najlepsze z tego wszystkiego.
A i Garbusik oczywiście. :)
Co racja to racja, ale dla mnie rządzą Maluszki :)
Nie Wartburg Trans(bo to pikap) a Tourist!
Racja. Zapędziłem się :)
BX przepiękny - wczoraj wrzuciłem u siebie zestawienie mokotowskich Cytryn, ale tego egzemplarza nie upolowałem! No i Wartburg - ależ ja je lubię :-)
Nie przejrzałem jeszcze całego bloga, ale na wszelki wypadek podpowiadam: na parkingu przy Konstancińskiej (na tyłach Best Malla) można spotkać Simsona Duo... ;-)
Prześlij komentarz