Pożegnanie Ikarusów w Warszawie - 31.12.2013r.

Prawie równe 35 lat - dokładnie tyle węgierskie autobusy marki Ikarus woziły warszawiaków po całym mieście i na jego obrzeża. Mówię tu o najbardziej znanych i charakterystycznych modelach - 260 i 280, bo gdyby tak sięgnąć do samych początków... dojdziemy aż do 1960 roku. Doskonale znane nam przegubowce jeżdżą po stołecznych ulicach od 1978 roku, a 3 lata później dołączyły do nich "krótkie" 260tki. To bardzo długo, wręcz abstrakcyjne, że tak wiekowe autobusy cały czas kursowały po stolicy kraju. Dlatego 29 listopada ich era się zakończyła, a ostatni kurs Ikarusem odbył się na linii 705 do Białobrzegów, po godzinie 20. Niestety, nie załapałem się na niego...
Lecz wkrótce okazało się, że to nic straconego. Dowiedziałem się, że Warszawa zamierza godnie pożegnać niezastąpione autobusy, organizując paradę nimi po całym mieście. I to w nie byle jaki dzień, czyli ostatni w 2013 roku. Pragnę zaznaczyć, że dokładnie rok temu w Sylwestra żegnaliśmy równie popularne i rozpoznawalne tramwaje Konstal 13n, powszechnie zwane Parówkami. I tak, rok po roku, stolica coraz prężniej się rozwija. Choć to tempo i tak nie jest szybkie - na przykład w Krakowie Ikarusy nie jeżdżą już od 5 lat. Ale chwila... ile ich jeździło tam, a ile w Warszawie? I wszystko jasne. Przecież w latach 90 wręcz się od nich roiło, a w 1992 i 1993 roku były JEDYNYM eksploatowanym tutaj modelem autobusu. Nic dziwnego, że przetrwały aż do 2013 roku ;)
Dobra dość, do sedna. O godzinie 12 na Placu Bankowym zgromadziło się 7 ostatnich istniejących warszawskich Ikarusów + kilku młodszych kolegów, różnych marek jak Man, Solaris czy Mercedes. Z tego grona cztery sztuki wciąż są własnością MZA i jeszcze miesiąc temu jeździły na liniach. Resztę stanowią wyremontowane cacka Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie, czyli dwa przegubowce i jedna 260tka. Autobusy tuż przed odjazdem kompletnie się zapełniły, a biorąc pod uwagę przestronność Ikarusa lud tam się tłoczący trzeba w setkach liczyć. Mi się na szczęście udało dyskretnie wsiąść do jednego z krótszych, a zarazem pierwszy się raz nim przejechać (dotychczas miałem przyjemność tylko 280tką) ;)
A tak to wyglądało na Placu Bankowym:
 Ludzie musieli aż stać na słynnych, trudnych to pokonania schodkach :)
 Ja władowałem się w tą śliczną 260tkę. Mogę przysiąc, że raz widziałem ją w Otwocku na 702...
Było w miarę luźno, nie powiem...
Za to te miłe panie mnie zdziwiły - przecież to one w głównej mierze reprezentują stronę nienawidzącą Ikarusy. A za co, to raczej wiadomo - brak niskiej podłogi. Ale o dziwo 20 lat temu ten fakt NIKOMU nie przeszkadzał. Społeczeństwo coraz bardziej marudzi i wygód się zachciało...
Troszkę po 12 w końcu ruszyliśmy! Przez Senatorską...
 Te zamglenia to nie wina aparatu, tylko... pary na szybach. W końcu było tyle ludu...
Na Krakowskie Przedmieście (i załapała się moja uczelnia ;))...
 Rondo de Gaulle'a...
 Rondo Waszyngtona...
Przy starcie nakręciłem średniej jakości filmik, jednak co nieco na nim widać. Mam nadzieję :)
http://www.youtube.com/watch?v=AdnvmcPUo1A&feature=youtu.be
I chwilę potem już byliśmy na Wschodnim. Czas na kilka pamiątkowych fotek...
O nim się powoziłem :)
260tka wyremontowana przez Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej.
 Tutaj 280, również od tego Klubu.
 Zwykłe "liniowce".
 
Pofociliśmy, połaziliśmy, fajnie. Ciąg dalszy trasy! Tym razem udałem się do jednej z liniowych 280tek. Znowu udało się się pojechać w miarę ludzkich warunkach :)
 Ruszamy!
 Znowu ta para na szybach...
Śmigamy przez centrum. Jak to moja ciocia powiedziała, teraz ta Warszawa to jak Hameryka :)
Załapał się Jelczyk. Całe szczęście, że one jeszcze będą jeździć.
Rondo Radosława...
Dojeżdżamy do końca trasy, skręcamy na pętlę Metro Marymont...
I jesteśmy na miejscu. To już, niestety, ostatnia wysiadka.
 
 
Po niedługim czasie Ikary ruszyły w kierunku zajezdni na Włościańskiej, czyli dosłownie rzut beretem od pętli.
 A ten pojechał w przeciwną stronę. Ciekawe gdzie?
280tka w PRLowskim malowaniu jeszcze chwilkę postała i posprzedawała repliki tabliczek z trasami linii, ale i na nią nadszedł czas...
 Przez bramę na teren zajezdni. Baj baj!
Jednak Ikarusy pojechały tylko chwilę odpocząć, by o 18 wyruszyć na specjalną linię 280 wiozącą warszawiaków na imprezę sylwestrową na Stadionie Narodowym. Ale wolałem już po ciemku się nie tułać po stolicy, zwłaszcza że duża część społeczeństwa będzie mocno wstawiona :)
I na tym moja relacja się kończy. Na finisz łapcie jeszcze kilka szczegółów, między innymi za które kochamy Ikarusy :)
Słynny obracający się przegub :)
 PRL pełną gębą.
Turbo w automacie :)
Jeszcze parę nostalgicznych banerów. Niektóre wzruszają, niektóre powodują uśmiech pocieszenia :)
+ bonusik: koszulki, które organizatorzy rozdawali zupełnie za darmo. Ja zgłosiłem się po nią pod sam koniec, kiedy zostały tylko Ski. Ale o dziwo wcale nie jest za mała! :)
Teraz już naprawdę koniec. Mam nadzieję, że Ikary zbytnio nie uciepiały w sylwestrową noc. Na pewno nie zasługują teraz na znieważenie przez pijanych mieszkańców...
Zatem żegnaj, legendo warszawskich ulic i przystanków. Będziemy tęsknić! Búcsú!


Miejsce: Warszawa
Zdjęcia: Michał Bakuła